poniedziałek, 26 stycznia 2015
Rozdział 13 ,, There’s a power in what you do Now, every other day I’ll be watching you''
*Isabelle*
- Oooo-nn... On tu byłłl.- jąkałam się.
- Ten skurwiel Bradley? On cie pobił?-pytał zdenerwowany.
- Ta-taa-taak.-szepnęłam.
- Spokojnie, to już się nie zdarzy. Nigdy. Obiecuję, a teraz chodź.- mówił prowadząc mnie za rękę do samochodu.-Jak ja mogłem przecież jedyny o tym wiedziałem. Czemu ci nie pomogłem?- coś tam szeptał pod nosem.
- To nie twoja wina.- odezwałam się.- otworzył mi drzwi i podał chusteczkę.
- Mam świetny pomysł. W poniedziałek z chłopakami, Sophie i Perrie, jedziemy na takie jakby domki letniskowe. Odpoczynek przed trasą. To jest w lesie, tam cie nie znajdzie,a ty odpoczniesz przez tydzień.- proponował.
- Louis, dziękuję ci bardzo, ale ja mam pracę...- nie dokończyłam.
- Twoja szefowa widziała cie dzisiaj?
- Tak.
- Jeżeli jest w miarę normalna to zrozumie cię i twoją nieobecność.- wsiadł do auta i odjechał.- Teraz pojedziemy do mojego domu.
- Nie chce żeby ktokolwiek mnie teraz widział.- mruknęłam bardziej do siebie.
- Nikogo nie ma i nie będzie.- gdy z jego ust padły te słowa nieco odprężyłam się.
- To na pewno nie problem dla ciebie?- zapytałam.
- Ty i problem? Nieee. Nigdy.
- Hah nie rozumiem życia, ale okay.
- Wkrótce zrozumiesz jego sens.
Jego mądre słowa są dla mnie niczym sama nie wiem co. Jednak mam szczęście.
W radiu leciała nowa piosenka Ellie Goulding Love me like you do. Nigdy nie czułam tej miłości więc no cóż ta piosenka do mnie nie pasuje, jednak jest w niej coś przyciągającego.
- No i już jesteśmy.- chłopak wysiadł z samochodu i otworzył mi drzwi. Moim oczom ukazała się znajoma już villa. Na podjeździe stało tylko auto Louisa. Nie kłamał. Nikogo nie ma.
- Chodź.- zawołał mnie. Szłam lekko chwiejąc się. Nic dziwnego, przecież moją nogę zdobił fioletowy siniak.
Otworzył drzwi i weszliśmy do ogromnego korytarza. Zaproponował mi coś do picia. Miałam ochotę na najzwyklejszą herbatkę tak więc kilka minut później właśnie ją piłam.
- Oglądamy coś?
- Oczywiście.
Tak świetnie się bawiąc spędziliśmy kilka godzin. Zapomniałam o bólu. Później Louis odwiózł mnie do domu za co byłam mu wdzięczna. Gdy wysiadałam z auta ten zamiast odjechać również wysiadł.
- Isabelle jesteś czarująca dziewczyną. Masz dobre serce i niczemu nie jesteś winna. To nie twój wybór, że urodziłaś się w takim domu. Uwierz mi na słowo.- szepnął, a jego dłoń była na moim nie bolącym policzku.
- Ty naprawdę tak uważasz?.- zapytałam tak cicho, że tylko on mógł usłyszeć.
- Tak, a teraz idź do domu bo zmarzniesz. Przyjadę po ciebie w poniedziałek o 10:00. Dobranoc.- Pocałował mnie w policzek i odjechał, a ja nadal stałam oszołomiona w tym samym miejscu.
Cudowny chłopak.
* Rano*
Od kilku godzin byłam na nogach. W nocy spałam może godzinkę. Ta sytuacja wieczorem.... to było dziwne, ale miłe z jego strony.
- Jeszcze tylko dopieczemy ciasto i włożymy deser do lodówki.- powiedziała ciotka. Dzisiaj na kolacji mają pojawić się państwo Finnick. Cztery osoby+ trzy. jest to ważne spotkanie dla Alan, więc z Aną bardzo się staramy.
- Ciociu ja to dokończę, a ty idź się przygotować i trochę odpocząć.- oznajmiłam.
- Dobrze. W końcu mamy jeszcze tylko pięć godzin.- wybuchnęłyśmy śmiechem
Po skończonej pracy poszłam na górę, aby przygotowac swoje ciuchy. To nie jest jakiś bankier czy impreza, ale nie wypada przyjść w dresie. Wybrałam czarną sukienkę i buty, oraz inne bibelotki.
Resztę dnia spędziłam na pomaganiu ciotki i sprawdzaniu wiadomości na laptopie. Koło szesnastej poszłam się ubrać. Makijaż, kąpiel co tu dalej mówić.....
Po godzinie siedemnastej usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Alan, wystrojony w czarny garnitur poszedł otworzyć. Wraz z ciotką dołączyłyśmy do niego. Po chwili moim oczom ukazały się cztery osoby. Pani Finnick ubrana w kremową sukienkę, Pan Finnick podobnie do wujka w garniturze,a za nimi dwie dziewczyny. Na moje oko w podobnym do mnie wieku.
Wszyscy zaczęli się witać. Do mnie jak pierwsze podeszły dziewczyny ubrane w prześliczne sukienki. Brunetka w czarną, a jej siostra blondynka w białą.
- Hej jestem Allice.- przywitała się blondynka.
- Cześć,a ja Rachel. Jej starsza siostra.-wskazała na uradowaną Allice.
- Miło mi was poznać. Jestem Isabelle.- podałam im dłoń.
- Nam również. Strasznie nie lubimy takich kolacji. Same nudy, ale dzięki tej zyskałyśmy nową koleżankę.- mówiła tym razem Rachel.
- Ja też nie przepadam,ale mój wujek i ciotka tu rządzą.- parsknęłyśmy śmiechem.
- Więc nie jesteś ich córką.?- pytała się
- Nie... po prostu moi rodzice nie interesowali się moim losem, a ciotka mnie przygarnęła. Mieszkam tu dopiero od tygodnia..- opowiadałam.
- To smutne. W pewnym sensie my mamy podobnie. Rodzicom zależy tylko na kasie, a my trzymamy się razem i jak widzisz jesteśmy jak przyjaciółki. - wskazała na Rachel.
- Dobra chodźmy na kolacje,a potem jeżeli zechcecie to zamiast tu siedzieć możemy pójść do mojego pokoju.- zaproponowałam,a dziewczyny potaknęły.
po zjedzonej kolacji w dziwnej atmosferze pobiegłyśmy na górę.
- Witajcie w moich skromnych progach.- pokazałam na przestrzeń.
- Ładnie tu. My mamy dwie sypialnie, ale gdy rodziców nie było połączyłyśmy je.- zaśmiała się Allie.
- Tak w ogóle to ile macie lat.- zapytałam
- Ja osiemnaście, a młoda szesnaście.- wytłumaczyła Rachel.
- Wow witaj w klubie Rachel- przybiłam jej piątkę.- mam siostrę, która też ma szesnaście.
- Rozumiem, że mieszka z rodzicami?- zapytała Allie.
-Allice!-upomniała ja Rach.
- Tak, jest ich ulubienicą. Nigdy nie miałam z nią dobrych kontaktów.
- Czym się interesujesz? Musimy się lepiej poznać.... Co nie?- dopytywała Allie.
- Trochę śpiewam, tańczę, ale to wszystko dla siebie. Jeszcze czasem biegam.- mówiłam
- Wspaniale!!-pisnęła blondynka.
- Uspokój się!- uderzyła ją lekko w ramię Rach.- przepraszam za jej piski, ale często biegamy i przynajmniej ona uwielbia śpiewać....
- Nic się nie stało. Może coś zaśpiewamy? Mój pokój jest najbardziej oddalony od jadalni, więc nie będzie nas słychać...- zaproponowałam.
- Jasne.- zgodziła się Allie
- Ok. Tylko co?- zapytała Rachel.
Wybierałyśmy kilka minut i śpiewałyśmy kilka godzin. Normalnie wspaniałe dziewczyny. Znamy się od godziny siedemnastej, a już kochamy. Świetne. Koło dwudziestej drugiej Rachel i Allice zaczęły się zbierać. Na pożegnanie przytuliłyśmy się i wymieniłyśmy się telefonami. Obiecałam, że kiedyś się spotkamy. Pomogłam ciotce w zmywaniu i właśnie w tej chwili przypomniałam sobie o wyjeździe. Najgorsze jest to, że się nie spakowałam! Znalazłam walizkę i wpakowałam kilka koszulek, spodenki, spódniczki, strój kąpielowy, kurtkę.... Dużo rzeczy, ale wszystko. Po północy wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka. Zasnęłam.
Rano, a właściwie nad ranem wstałam i ubrałam się w bluzkę ze słodkościami i spodenki oraz miętowe buty. Telefon włożyłam do kieszeni, zabrałam walizkę i kosmetyczkę. Ściągnęłam ją powoli po schodach. Nie chciałam nikogo budzić, gdy nagle z za ściany wypadła ciotka.
- Już się wyprowadzasz?- zapytała rozbawiona.
- Nie, nie. Po prostu sama nie wiem dlaczego to robię, ale moi nowi znajomi są bardzo towarzyscy i zaprosili mnie na mini wakacje...- tłumaczyłam się.
- Ok, skończ i zjedz śniadanie.- ponagliła mnie.
- Dobrze.- zgodziłam się i poszłam do kuchni. Na stole leżały kanapki. Mhmm. Szybko je zjadłam i za nim zdążyłam się obejrzeć na podjeździe stało duze auto. Wybiegłam z domu z walizkami. Zdążyłam jeszcze dać ciotce buziaka .
- Isa!!- pisnęła Perrie i pobiegła mnie przytulić.
- Perrie!!-krzyknęłam.
- Z nami się nie przywita- fuknął Harry.
- Ojj chodź tu do mnie Hazzuś.- pocałowałam go w policzek i przywitałam się z innymi. Chłopaki włożyli do bagażnika moje bagaże i ruszyliśmy.
- Czemu ty Perrie nie możesz się zmieścić w jednej walizce jak Isabelle?- zapytał Zayn.
- Bo nie mogę- udała focha.
- Sophie nie jedzie?- zdziwiłam się.
- Niestety nie. Pojechała do rodziny.- mruknął Liam.
- Przykro mi.- przytuliłam go.
Każdy gadał jak najęty w tym ja, aż do momentu SMS.........................................................................................................................
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hi :* Co myślicie o wyznaniu Lou ?? <3
miał być we wtorek, ale musiałam wam coś wynagrodzić..... Co do nexta to nowy bd w czwartek.....lub środę i piątek.... Wszystko zależy od lekcji itp.... Zajrzyjcie do ,,bohaterowie'' :***** :***
Kocham was <3
Ps: Chciałabym jakby to napsiać no ok, a więc chciałabym sprawdzić ile was jest więc jeżeli możecie za co bd wdzięczna komentujcie ten rozdział !!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wspaniały! Lou jaki słodki.... =D
OdpowiedzUsuńDo nexta <3
Dzięki :*
UsuńA ja cię nie lubię i nie skomentuje!
OdpowiedzUsuńPrawie pierwsza! Ugh!
Zajrzałam do bohaterów, super są!
Podoba mi się ta biała sukienka i drugi zestaw Is.
Louis chyba będę cie nie lubić póki nie uświadomisz sobie, że ją kochasz!
Ale nadal jesteś słodki i kochany<3
Ja na twoim miejscu zabiłabym Bradleya!
Myślałam, że ta młodsza będzie jak Rebbeca.
Ale się cieszę, że nie!
Is ma przyjaciółki!
Już kocham te dziewczyny!
Isa!! Perrie!! Hazzuś!!! Ja!!
Dramaaatyczna końcówka, więc masz szybko napisać next bo jestem ciekawa!
Może to od Leny!?
Dawaaj szybko taki wspaniały next<3!
xxAlex
Jak ja cie kocham dziewczyno :* <3 Twoje komentarz są inspiracją do tworzenia :* <3 Next pojawi się w tym tygodniu, a tak w ogóle jeżeli mogłabyś mi doradzić na jakiej stronie mogę zamówić szablon..... Kocham
UsuńSuper :) nie mogę sie doczekać kolejnego xD
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie co wyjdzie z tych mini wakacji xD
Czekam na następny i weny życzę :*
Dzięki kochanie <3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :)
OdpowiedzUsuńTak jak obiecałam nadrabiam stracone rozdziały XD Niestety nie uda mi się dziś więcej przeczytać ;( Ale jeszcze tu wrócę XD
Btw zapraszam do mnie, właśnie dodałam nowy rozdział :D
Pozdr <3
Hope ;*
Dziękuje :* Już przeczytałam <3 Może napiszesz wierszyk? xD
Usuń