czwartek, 26 marca 2015

Rozdział 24 cz.2 ''Wszystko się sypie''

- Perrie to nie musi być prawda... Nie płacz na zapas.- pocieszała mnie Isabelle.
- Dziękuje i przepraszam. Powinnaś odpoczywać, a ja tak wparowałam bez zastanowienia...- mruknęłam.
- Wpadaj kiedy chcesz. Już mi lepiej.- wstała i przeszła się po pokoju.
- Ja będę już się zbierać. Nie martw się Liam'a też wezmę.- uśmiechnięta ucałowałam dziewczynę w policzek i wyszłam.

*Isabelle*
*Dwa tygodnie później*
-Louis, pomógłbyś,- powiedziałam mieszając potrawę. Ciotka i Alan przyjdą na kolację. Po tygodniu odzyskałam siły, a Louis mi w tym pomógł.
- Serio? Co mam robić pomidorku?- zapytał biorąc do ręki nóż. 
- Pokrój pomidory ośle.- fuknęłam i udałam obrażoną. 
- Oczywiście.- zaśmiał się. Dziewczyny wymieniły się z Louisem. On jest u nas w domu, a one spędzają czas chyba z  Niallem i Liamem. Do dziś Perrie nie zna prawdy na temat Zayna. Podobno Liam udaje, że nic się nie stało, ale z blondynką tak nie jest. Nie widziała swojego chłopaka od tamtego czasu.
Po kilku minutach zadzwonił dzwonek, więc poszłam do drzwi. Przejrzałam się w lustrze nad komodą i przekręciłam kluczyk.
- Witaj ciociu.- przytuliłam ją i przesunęłam się w drzwiach,
- Cześć kochanie, ale coś pachnie.- obróciła się na pięcie.
- Alan nie przyszedł?- zapytałam. Zauważyłam, że ta ma ochotę zdjąć buty, więc ją uprzedziłam, że i tak nie zmywałam podług.
- Musiał zostać w pracy- odwiesiła swój płaszcz i ruszyła w stronę jadalni.
- On mnie nie lubi? Prawda?
- Alan przeżywa śmierć swojej matki... zamknął się w sobie.
- No tak to musi być trudne.- uśmiechnęłam się i podbiegłam do kuchni.
- No idź się przywitać.- zadziornie się uśmiechnęłam. Dobrze wiedziałam, że chłopak nie cierpiał czegoś takiego. Pocałował mnie w usta i zrezygnowany udał się do drugiego pokoju, a  ja nalałam zupę do talerzy i zaniosłam ją na stół.
Zaczęliśmy jeść w ciszy, ale Ana nie odpuszczała i pytała chłopaka o najdziwniejsze rzeczy. Poczynając na tym czy chce zrobić sobie kolczyk w nosie... Dopytywała się o znaczenie tatuaży.
Po godzinnej męce uznała, że nie będzie nam przeszkadzać. Dobra decyzja z jej strony. 
- Czy ja wyglądam na niezrównoważonego?- zapytał Louis wyciągając nogi na stolik  w salonie.
- Może.- wybuchnęłam śmiechem.
-Ostatni raz słonko. Ostatnia tak popierdolona kolacja,- mruknął i przytulił mnie do swojego boku.
- Co mi w ogóle odbiło z nią?- walnęłam się w głowę.
- Szczerze to niezbyt wiem.- bawił się pilotem.
- Chyba dzwoni telefon. Zaraz wracam.- założyłam kapcie i skierowałam się do swojego pokoju. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam urządzenie do ucha.
- Halo.
- Wiedziałam, że ten skurwiel mnie zdradza, ale z tą szmatą? Isabelle, Sophie zniknęła z nim. Liam jest załamany.. Wyjechali kurwa na Hawaje. Wszędzie są zdjęcia.- płakała zdesperowana.
- Perrie tak mi przykro. Daj sobie z nim spokój...- pocieszałam.
- Niepotrzebnie dzwonię. Cześć.- rozłączyła się zanim cokolwiek powiedziałam.

-Is, jest coś co powinienem ci powiedzieć już dawno. Naprawdę nie chcę psuć tego wieczoru, ale z każdym dniem jest mi gorzej to ukrywać.
- Louis przejdź do rzeczy... Jesteś na coś chory? Chcesz ze mną zerwać?- zdenerwowana podeszłam do okna, a chłopak wstał.
- Proszę nie obraź się, popełniłem błąd...
- Jaki? Proszę mów szybko..
- Ja nie miałem długów u twojego ojca.- westchnął.
- To tyle? Czemu kłamałeś?
- Nie przerywaj mi. To nie ja miałem oddać twojemu ojcu kasę tylko on mi ją teraz wisi. Chodzi o to, że nasze spotkanie nie było przypadkowe.- obróciłam się w jego stronę i z żalem na niego spojrzałam.
- Jak to?- powstrzymywałam się od płaczu.
- Płacił mi za dostarczanie informacji. Miałem zdobyć twoje zaufanie.
- Jak mogłeś kablować na mnie temu skurwielowi?
- Ale uwierz mi, że jak pierwszy raz cie zobaczyłem to wydawałaś mi się być okropną lalką, ale jak ciebie poznałem to zakochałem się w tobie. Gdy wyznałem ci miłość tym samym sprzeciwiłem się jemu. Przepraszam.
- Ty mnie przepraszasz? Zaufałam ci! Ty mnie wykorzystałeś... Najgorsze jest to, że ja cie kocham! Wynoś się stąd! - wskazałam na drzwi i opadłam na ziemię.
- Isabelle żałuję tego.
- I dobrze. Wynoś się stąd! Wezwę policję, a nie chcesz chyba sensacji w telewizji.- wykrzyczałam mu to, a  ten wyszedł.
Wszystko się sypie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam za krótki, ale chyba dramatyczny rozdział. Chciałam zapowiedzieć, że rozdział 24 tak naprawdę rozpoczyna akcję. Może jeszcze nie wyzdrowiałam i do tego cały wczorajszy dzień.
Odejście Zayn'a z 1D naprawdę mnie zabolało.. Zawsze była ta magiczna piątka, a teraz jest już tylko wspaniała czwórka. Wczoraj pół dnia płakałam...
#AlwaysInOurHeartsZaynMalik
Będzie mi/wam brakowało tego tajemniczego... :( Nie zapomnimy
Życzę Zaynowi dalszych sukcesów 

środa, 25 marca 2015

Hej!

Rozdział pojawi się jutro!
Piszę notkę, ponieważ próbuje swoich sił na Wattpadzie <>
Jeżeli interesuję was historia nastoletnich Faith i Liam'a to zapraszam!!
http://w.tt/1FTMRh4

Drama Time kochani :(((
#AlwaysIsOurHeartsZaynMalik

poniedziałek, 23 marca 2015

I'm sorry...

Naprawdę mi przykro, wiem, że cały czas moje rozdziały spóźniają się... Chcę dobrze napisać testy, a ten blog pomaga mi się zrelaksować... W sobotę wieczorem znikąd dopadła mnie wysoka gorączka i uwierzcie mi, że ledwo co trafiam w klawiaturę telefonu... Pewnie to dziwne, że mam napisany rozdział, ale wam go nie dodam... Od soboty leżę i się nie ruszam.... W ciągu trzech dni wszystko będzie dodane.... Mam do was kolejną sprawę... Dla mnie dosyć trudną. Niestety nie czuję We live... I tak nikt go nie czyta... Zawieszam go do 15 kwietnia.
Dziękuję jeżeli mnie zrozumiecie. Przepraszam po raz kolejny
xxx Gabi

sobota, 21 marca 2015

Rozdział 24 cz.1 ''Wszystko się sypie''

*Perspektywa Louisa*
-Louis, możesz mi powiedzieć co jej się stało?- zaczęła mówić Perrie drżącym głosem.
- Wytłumaczę ci później.- odparł Liam. Isabelle uspokoiła się i przewróciła swoje ciało na drugi bok. Cicho stanąłem na ziemi i podeszłym do przyjaciół. Perrie ostatni raz zerknęła na moją Is i zamknęła drzwi.
- Kurwa, mówiłeś, że została pobita, ale aż tak?- zaczął.
- Przepraszam cię bardzo, ale niby jak wygląda osoba po pobiciu?- odgryzłem się.
- Przestańcie!- prawie krzyknęła blondynka.
- Ok, ok. Słonko nie denerwuj się- zdenerwowany usiadłem na ziemi, a właściwie na marmurowych płytkach. Moja głowa zaczęła pulsować, a gdy wreszcie przestała zacząłem:
- Jest już późno, zostańcie na noc. Muszę iść już do Is, a wy nie jesteście dziećmi, więc rozgoście się.- pokonali głowami i wyszedłem. Bez kąpieli położyłem się koło
dziewczyny i przykryłem ją kołdrą.
                        ~~~~~~~
Przetarłem oczy i spojrzałem na zegarek. Godzina 10:34. Nerwowo przewróciem się na drugą stronę i klepnąłem miejsce gdzie powinna być Isabelle. Zerwałem się z miejsca i nie ubierając spodni pobiegłem do następnego pokoju. Siedziała na fotelu zwinięta w kłębek, w ręku trzymała zeszyt i pisała. Po dłuższym obserwowaniu podszedłem do niej i pocałowałem ja w czoło.
- Cześć.- powiedziała uśmiechając się. Widziałem nadal strach. Jej oko całe podbite, a ręce w siniakach.
-Jak się czujesz?- zapytałem.
- Dobrze...- odparła wstając. Przekrzywiła się i momentalnie znowu usiadła.
-Nie kłam. Chodź.- złapałem ją za rękę i pomogłem jej wstać. Zaprowadziłem ją do sypialni i wróciłem aby przygotować śniadanie.
* Perspektywa Isabelle*
Nie rozumiałam Louisa i innych osób. Czułam się samotna i smutna. Jedyne na co miałam ochotę to na zakończenie swojego marnego życia. Za każdym razem kiedy myślę o ostatnich godzinach chcę po prostu krzyczeć, ale nie mam siły. Wykorzystując ostatnie moce przewracam się na drugą stronę i zaczynam nucić piosenkę z dzieciństwa. Czy ja oszalałam? Czy to tak wygląda?

Ktoś lekko mnie przytula, budzę się i próbuje wstać, ale Louis mnie uspokaja.
- Nie wstawaj. Jestem przy tobie.- musnął moje spierzchnięte usta. Zaczął.
Co ja bym zrobił bez twoich przemądrzałych ust
Przyciągają mnie, a Ty mnie odrzucasz
W głowie mi się kręci, nie żartuję, nie mogę cię zdefiniować
Co się dzieje w tym pięknym umyśle
Jestem na twojej magicznej, tajemniczej przejażdżce
Jestem tak oszołomiony, że nie wiem co mnie trafiło, ale będzie ze mną dobrze

Moja głowa jest pod wodą
Ale oddycham swobodnie
Jesteś szalona a ja tracę zmysły

Bo wszystko co we mnie
Kocha wszystko co w tobie
Kocham twoje krągłości i wszystkie krawędzie
Wszystkie twoje idealne niedoskonałości
Daj mi całą siebie
A ja dam całego siebie tobie
Jesteś moim końcem i początkiem
Nawet jeśli przegrywam, to wygrywam
Ponieważ daję ci całego siebie, całego siebie
A ty dajesz mi całą siebie, całą siebie

Jak często muszę ci mówić
Że nawet kiedy płaczesz jesteś równie piękna
Świat Cię przytłacza, jestem przy tobie w każdym twoim humorze
Jesteś moim upadkiem, jesteś moją muzą
Moim najgorszym zatraceniem, moim rytmem i bluesem
Nie mogę przestać śpiewać, to dzwoni w mojej głowie dla ciebie

Moja głowa jest pod wodą
Ale oddycham swobodnie
Jesteś szalona a ja tracę zmysły

Bo wszystko co we mnie
Kocha wszystko co w tobie
Kocham twoje krągłości i wszystkie krawędzie
Wszystkie twoje idealne niedoskonałości
Daj mi całą siebie
A ja dam całego siebie tobie
Jesteś moim końcem i początkiem
Nawet jeśli przegrywam, to wygrywam
Ponieważ daję ci całego siebie, całego siebie
A ty dajesz mi całą siebie, całą siebie


Karty na stół, oboje pokazujemy swoje serca
Ryzykując wszystko, mimo że to bardzo trudne

Bo wszystko co we mnie
Kocham wszystko co w tobie
Kocham twoje krągłości i wszystkie krawędzie
Wszystkie twoje idealne niedoskonałości
Daj mi całą siebie
A ja dam całego siebie tobie
Jesteś moim końcem i początkiem
Nawet jeśli przegrywam, to wygrywam
Ponieważ daję ci całego siebie, całego siebie
A ty dajesz mi całą siebie, całą siebie

Daję ci całego, całego siebie
A ty dajesz mi całą, całą siebie.

Zaczęłam płakać to było takie wzruszające, piękne i prawdziwe. On zwinnym ruchem otarł moje łzy i powiedział ‘’Nie pozwolę cię skrzywdzić’’. W tej magicznej chwili przerwał nam trzask tłuczonego szkła. Momentalnie odskoczyłam.
- Ktoś u nas jest?- zapytałam.
- Przepraszam, że ci nie powiedziałem, ale wczoraj wieczorem przyszedł Liam i Perrie. Było dosyć późno, więc zostali na noc, a teraz po prostu rozpierdalają mieszkanie.- ostatnie słowa celowo wykrzyczał.- Przepraszam, ale muszę zbadać straty.- uśmiechnął się i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Wtuliłam się w poduszkę i głośno przełknęłam ślinę. Przykryta kocem i kołdrą bez śniadania, które tak cudownie pachniało obok mnie zasnęłam po raz kolejny.

*Perspektywa Perrie*
Nie wiem co jest grane w tym domu, ale sam Louis tego nie wie, a Liam, ten debil, musiał akurat teraz gdy przysłuchiwałam się śpiewu Louisa, zepsuć tę romantyczną chwilę. Szybko pobiegłam do kuchni, mało nie kalecząc sobie stóp szkłem stanęłam u progu.
- Powiedz mi co ty kurwa robisz?- mruknęłam rozbawiona całą sytuacją.
- Daj mi spokój…- odparł drapiąc się po głowie. Po chwili do pokoju wszedł Louis i nawrzeszczał na niego. Zaczęli sprzątać, a ja postanowiłam, że zadzwonię do Zayna.  Pierwszy sygnał, drugi, trzeci, czwarty, połączenie zakończone. Zbija mnie!
Zdenerwowana zadzwoniłam do Sophie. Tu to samo… Został tylko Niall, który jest w domu.
-Hej Perrie!- udał sztuczny śmiech.
- Cześć idioto. Powiedz mi gdzie jest Zayn? Nie odbiera telefonu..- zapytałam.
- Nie wiem… wyszedł wczoraj i nie wrócił. Nie obchodzi mnie, ani on, ani ty.- obrażony nie wiadomo czym rozłączył się.
Zdesperowana wybuchłam płaczem. To na początku była ustawka, a teraz to miłość? Tak mi się wydaje. Co prawda nigdy nie dostałam bukietu róż czy nie usłyszałam słowa ‘’kocham cię’’, ale czy to ważne? Większości populacji wydaję się, że jestem zakochaną w sobie blondynką, która próbuje rozsławić swój zasrany zespół. To błąd. Little Mix od dawna nie istnieje. To kolejny błąd.
Otworzyłam pierwsze lepsze drzwi myśląc, że to łazienka i zamierzałam zsunąć się po ścianie, kiedy usłyszałam głos Isabelle.
- Perrie co się stało?- cicho szepnęła.
- Wszystko się sypie.- podeszłam do niej i usiadłam na skraju łóżka.
- Na pewno nie jest aż tak źle...
- Zayn mnie zdradza.- odparłam i wybuchnęłam jeszcze gorszym płaczem.
- Przykro mi, ale czy to prawda?- z bólem usiadła obok mnie.
- Sophia zdradza Liama... Myślałam, że on coś do mnie czuje..

 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej to ja wasza Gaba xD xD
Spóźnienie!!!! Wiem, wiem.... podzieliłam rozdział ze względów..... 
Jutro dodam 2 część i rozdział na We live...
Teraz pytanie do was.
Jak myślicie Zerrie się kończy? ( w realu i tu)
Pozdro Gaba xxxx











środa, 18 marca 2015

Notka

Przepraszam, ale rozdział nie pojawi się dzisiaj tylko w sobotę (dotyczy Fool's Gold i We live, as we dream) Rozdziały będą cztery razy większe niż zazwyczaj 
xxx Gaba <3

sobota, 14 marca 2015

Rozdział 23 ,,Moments''

*Isabelle*

Samochód zmierzał prosto na mnie, kierowca zaczął hamować, ale i tak wpadłam na maskę. Lekko zabolało, ale przy bólu, który zadał mi Nathaniel to pikuś. Drzwi się otworzyły, a ja ujrzałam znajomą mi twarz. To właśnie ta osoba dzisiaj ,,pokłóciła'' się ze mną. To ten chłopak. To mój chłopak.
- Isabelle. Boże... Ja pierdole.. No kurwa.... wszyscy tylko nie ty...Kochanie.- zaczął praktycznie krzyczeć.
-Louis uspokój się.. Nic mi nie jest.- podniosłam się, ale poczułam ból po zadanych ciosach.
- Ktoś cie pobił? Co ty tu robisz?- klęknął i pomógł mi wstać.
- Uciekajmy... proszę.- zaniósł mnie do auta i błyskawicznie odjechał.
- Później mi wszystko wyjaśnisz. Teraz jedziemy do szpitala.
- Nie, nie, proszę... nie do szpitala... wszystko ci wyjaśnię.- głowa dosłowni mi pękała.

*5 godzin później*
Po usztywnieniu mojej ręki i odkażeniu ran mogliśmy jechać do domu. Ubłagałam ich wszystkich i wypisałam się na własne życzenie. Louis powiedział, że pojedziemy do jego mieszkania i tak też zrobiliśmy. Idiota cały czas mnie nosi, wszędzie. Leżałam sobie na łóżku i jeszcze dobrze nie wiedziałam co się dzisiaj stało, ale szok nie opuszczał mnie nawet na minutę. Dotychczas odezwałam się zaledwie trzy razy.

Do sypialni wszedł Louis ze szklanką herbaty i usiadł na końcu łóżka.
- Co ty tam robiłaś?- zapytał, widać było, że mimo zmartwienia jest zły.
- Odwiedzałam grób Nicka, gdy...- tu mój głos się załamał.
- Jakiego Nicka?- nie odpowiedziałam, a ten mnie po prostu przytulił.- Zaufaj mi i daj sobie pomóc.
Gdy nie odezwałam się kilka minut znowu zaczął:
- O co chodzi? Proszę wytłumacz mi..- wręcz błagał, ale ja nie mogłam...
- Pamiętasz mój ostatni atak?- zapytałam.
- Jezus i to jeszcze jak.
- Bo wwtedy jąkałamm o tym...no tym...- zaczęłam się trząść,
- Kurwa jaki ja mało spostrzegawczy... Mówiłaś, że jesteś winna..
- Bo on przeze mnie się zabił... To wtedy, gdy rodzice zajmowali się baletem ja spędzałam czas z nim i z Leną... był dla mnie jak starszy brat, ale musiał wyznać mi miłość... Nie kochałam go i stało się... Na moich oczach skorzystał z żyle...- rozpłakałam się,a  on przytulił mnie.
- Już dobrze. Odpowiedz na jeszcze na ostatnie pytanie... jeżeli możesz. Kto cie tak załatwił?
Na to pytanie nie mogłam odpowiedzieć, więc pokiwałam tylko przecząco głową i położyłam się na miękkich poduszkach, a on zaczął:

Pomyśl, że nie ma nieba
To łatwe, jeśli chcesz.
A w górze tylko gwiazdy
I piekła nie ma też.

Pomyśl o wszystkich ludziach
Wśród których jesteś Ty!

Powiesz, że to marzenie
Lecz ja nie jestem sam.
Możemy wszystko zmienić
Dołącz i pomóż mi.
                                                                         ~~~~~~~~~
*Perspektywa Louis'a*
Usnęła. Czemu to akurat ona wleciała mi pod koła? To kara. Okropna kara. 
Kto jej to zrobił? Jak się tylko dowiem to zabije skurwysyna.. Niech tylko się do niej zbliży na dwa marne metry... Biedna.

Pogłaskałem ją po włosach i szepnąłem ''przepraszam''. Wziąłem ze stolika kubek z herbatą i jednym łykiem wypiłem prawie połowę. Lekko przymknąłem drzwi i udałem się do kuchni. Intrygowało mnie wiele rzeczy i na nieliczne miałem odpowiedź.
Po pierwsze: Kto to?
Po drugie; Dlaczego?
Po trzecie: Jakie to ma znaczenie?
Po czwarte; A ataki?
Wziąłem głęboki wdech i oparłem się o ścianę. Zamknąłem oczy i rozkoszowałem się chwilowym spokojem. Ta ''ogromna'' chwila trwała zaledwie dwie minuty, bo zadzwonił dzwonek. Zostawiłem szklankę na blacie i poprawiłem włosy. Przekręciłem klucz i ujrzałem blond czuprynę Perrie i Liama. Co to za duet? Okropny.
- Co wy tu robicie w środku nocy?- zapytałem ilustrując ich od dołu do góry.
- A może by tak ''cześć kochani''- zaczęła.
- Jasne, zapamiętam. Wchodźcie tylko cicho.- przesunąłem się w drzwiach aby ich wpuścić. Razem podążyliśmy do kuchni.
-Napijecie się czegoś?- zaproponowałem.
- Polej- machnął ręką Liam i usiadł na krześle.
- Dlaczego mamy być cicho? Ma to jakiś związek z Is? Słyszeliśmy coś...- blondynka oparła się o parapet.
- Skąd do kurwy to wiecie? I tak ma....dopiero usnęła.
- Czyli pogodziliście się. To świetnie. Niall.- pisnęła blondynka
- Co was tu sprowadza?- chciałem odwrócić temat Isabelle., bo nie należał do moich najlepszych.
- Mamy pewne podejrzenia.- mruknął Liam wstając i spacerując po przestrzennej kuchni. Perrie natomiast spuściła głowę.
- Jakie?- przerwałem chwile ciszy.
- Zayn.- odparła dziewczyna i udała się do łazienki.
- I Sophie.- przetarł czoło.
- Niby was zdradzają?
- Kurwa no nie wiem... Perrie miała dziś iść z nim do kina, a Soph ze mną do restauracji. Wyszło tak, że nie wiemy gdzie oni są, a my tu.
- Może po prostu coś im wypadło, ale, żeby tak od razu zdrada..- mruknąłem otwierając barek z alkoholem.
- Kurwa Louis, zrozum to już czwarty raz i te ich uśmiechy do siebie. Zdaje sobie sprawę, że od czasu nie układam nam się, ale to nie jest moja wina.
- Uspokój się i pomyśl racjonalnie.- poradziłem i podałem mu drinka.- Mam do ciebie prośbę. Isabelle została pobita- przejechałem dłonią po włosach.
- Jak pobita? Co się dzieje wokoło?- wszedł mi w słowo.
- Daj mi dokończyć.- pokiwał głową.- Nie wiem jak to się stało, ale gdybyś widział jak ona wtedy wyglądała i jeszcze.. jechałem z nudów przez miasto i w pewnej chwili zauważyłem ich.
- Paparazzi?
- Tak. Zmieniłem kierunek jazdy na stary cmentarz na obrzeżach. Spokojnie przemierzałem kilometry, gdy pod maskę wpadła jakaś dziewczyna, szybko wybiegłem z  samochodu i zobaczyłem ją... Miała obrażenia, ale nie po potrąceniu. Liam, ja jechałem tylko 40km/h. Chciałem się odlać...
To wyglądało masakrycznie.. Zawiozłem ją do szpitala, ale wypisała się... no i jesteśmy tu. Tak się wkurzyłem.. Kurwa jej ciuchy były podarte, oko podbite i dużo krwi. Ona odezwała się do mnie zaledwie trzy razy. Chodzi mi o to, że ufał tobie i Perrie, więc jeżeliby nawet chłopaki pytali się co z nią odpowiedz, że miała wypadek, ale nic więcej.- wkrótce przyszła Perrie, ale już w lepszym humorze, Przenieśliśmy się do salonu i okazało się, że koniec One Direction zbliża się wielkimi krokami.
- Zaraz wracam.- oznajmiłem, gdy usłyszałem jakieś odgłosy z sypialni.
Isabelle leżała cała zapłakana i zwinięta w kłębek... krzyczała.
- Kochanie jestem, już jestem i nigdy cie nie opuszczę.- pocałowałem jej czoło i przytuliłem. Pierwsze minuty bardzo mnie smuciły. Ona naprawdę się męczyła. Po dłużej nieobecności do pokoju zapukała blondynka, a zaraz za nią Liam. Gdy ujrzeli jak wygląda moja Is, Perrie zakryła usta ręką, a Liam po prostu nie wierzył.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka naklejka :*
Rozdział zawiera liczne wulgaryzmy, ale no cóż xD
Trochę dramatu, który nie będzie nas już opuszczał do ostatniego rozdziału części pierwszej :D
Pewnie wielu z was zastanawia się co znaczy Fool's Gold.... Znaczy złoto głupców.
Co to ma do mojego FF?
Ma i to w sumie wiele.
Gdy zakładałam blog, moją pierwszą myślą było przedstawienie dziewczyny, która ma wszystko prócz miłości i zrozumienia. Tak też w pewnym sensie zrobiłam, ale nie do końca.
Zwróćmy uwagę na rodziców Is. Są bogaci i zarazem głupi.
 Takie jest moje wytłumaczenie <3
Zapraszam do ''We live, as we dream'', bo nikt raczej nie czyta :* Hope <3
xxxGaba
Ps. Next w środę



środa, 11 marca 2015

Rozdział 22 ,, One Last Time''

*Isabelle*
* Miesiąc później*


Nadeszła jesień. Szara i bura, co prawda nigdy za nią nie przepadałam, ale teraz to już naprawdę jest ciężko. Od mniej więcej miesiąca ja i Louis jesteśmy,, parą". Wszystko było piękne i wspaniałe, w sumie nadal jest, ale to nie w tym rzecz. Mieszkanie z dziewczynami jest wygodne. Praktycznie nie wchodzimy sobie w drogę. Dotychczas żyłam przyszłością, ale przeszłość daje się we znaki do tego trasa chłopaków...
Nathaniel i sprawa Nicka. Może odwiedziłabym jego grób? Tak, od wielu dni ta myśl chodzi mi po głowie.
Z jego osobą wiąże się wiele złych i tych dobrych wspomnień. W końcu prócz ćpania świetnie się bawiliśmy.
Siedziałam na skórzanym fotelu w salonie i ,,czytałam" książkę. Między czasie popijałam gorąca herbatę. Rachel uczyła się, aby zdać testy ostateczne. Natomiast Allie wyszła gdzieś z chłopakiem. Po usłyszeniu dzwonka do drzwi jak na zawołanie podskoczyłam i pognałam biegiem do drzwi. Przejrzałam się w lustrze i poprawiłam bluzkę.
Otworzyłam drzwi i szeroko się uśmiechnęłam, moim oczom ukazał się Louis.
- Cześć.- pocałował mnie w policzek i wszedł do środka. Zamknęłam drzwi i sprawdziłam zamek, następnie udałam się do salonu.
- Co cię sprowadza?- zapytałam otwierając okno, aby wpuścić jesienne powietrze do pomieszczenia.
- Nie mogę po prostu cię odwiedzić? - odpowiedział krzywo się uśmiechając. Coś nie grało... przez ten miesiąc naprawdę się związaliśmy... stałam się szczęśliwa.
- Oczywiście, że możesz, ale wszystko w porządku?- dopytałam, a chłopak wstał z fioletowej kanapy i przeszedł się po pokoju.
- Modest. To jest wkurwiające.... Niall on się zakochał, ale nie ma prawa być szczęśliwy.- tłumaczył, a na jego czole pojawiła się żyłka.
- Ustawka?- zapytałam przyciszonym głosem i weszłam do kuchni, nalałam do szklanki wodę i wskazałam na butelkę soku, ale Louis odmówił.
- Ludzie myślą, że sława, kasa to wszystko... jest coś jeszcze....
- Chcą nas rozdzielić?
- Nie pozwolę na to, ale nie w tym rzecz...Rozważamy koniec.- po tych słowach nerwowo wypuścił powietrze.
- Dlaczego? Przecież tyle osiągnęliście... a fani?- w tym momencie drzwi się otworzyły, a do środka wszedł Niall trzymający za rękę Allie. Chwila Niall i Allie? To o nią chodzi? Trzymali się za ręce i uśmiechali, ale gdy ujrzeli nasze miny zrozumieli o co chodzi.
- Myślisz, że to dla nas łatwe? Nic nie wiesz..- wkurzył się i nawrzeszczał na mnie.
- Przecież zdaję sobie z tego sprawę, ale nie musisz się drzeć.- trzasnął drzwiami i tyle było po Louisie, Dziwiło mnie, ponieważ w tak krótkim czasie zdenerwował się..
- Nie zrozum go źle...- odpowiedział Niall i przysiadł się koło mnie.
- Długo jesteście razem?- zapytałam patrząc na blondynkę.
- Od miesiąca.- odpowiedziała.
- Szczęścia życzę ,- wstałam i powolnym krokiem udałam się po kurtkę i buty. Zdążyłam jeszcze chwycić torbę i wybiegłam na klatkę schodową.
Niesamowicie się wkurzyłam. Louis przez ostatni czas był uroczy i opiekuńczy, może to czas sielanki? A dotychczasowy Loui to tylko chwyt reklamowy?

Przemierzałam zatłoczone ulice bez najmniejszego celu, aż w końcu dotarłam na przystanek autobusowy. Sprawdziłam godzinę odjazdu i usiadłam na ławce obok starszej kobiety. Widać było zmęczenie w jej oczach, a ręce były pokryte masą zmarszczek. Odblokowałam ekran smartfona i ujrzałam kilka nieodebranych połączeń. Nie wiem czym się tak zdenerwowałam, to nie była nawet wiarygodna kłótnia, Może po prostu chciałam spędzić wolną sobotę w spokoju? Ostatnio wzięłam nadgodziny, ponieważ marzę o studiach. Połowa mojej wypłaty idzie na czynsz, a reszta do skarbonki. Oszczędzam ile wlezie.

Po kilku minutowym marznięciu wreszcie kupiłam bilet i usiadłam na samych tyłach. Mój cel był prosty.... grób Nicka.

Wstąpiłam do kwiaciarni przy cmentarzu i zakupiłam czerwoną róże. Pamiętam jak godzinami opowiadaliśmy sobie o właśnie tych kwiatkach. Był moim najlepszym przyjacielem, przyjacielem. Gdybym więcej pomyślała i nie odrzuciła.... Może dalej by żył? Narkotyki zniszczą każdego, ale miłość tylko tych wybranych.

Grób odwiedziłam tylko raz, zaraz po jego śmierci. Później zniknięcie Leny zmieniło mnie na zawsze.

W powietrzu dało się wyczuć specyficzną woń zniczySzłam dosłownie minutę i ujrzałam marmurowy grób, a w górnym rogu zdjęcie z podpisem:
 ''Odpoczywaj spokojnie Nick''. Niżej zauważyłam nowo wygrawerowane napis.
''Zmarł w męczarniach, mając zaledwie siedemnaście lat''
'' Uciekaj, uciekaj kochanie, kocham cię''
Po tym ostatnim rozpłakałam się. To jego ostatnie słowa... Powiedział ''kocham cię'' i stracił przytomność. Pamiętam ten dzień jak nigdy, ale kto mógł wiedzieć co on powiedział, przecież byłam sama. Minęły aż trzy lata.
Położyłam czerwoną różę przy tych słowach i zaczęłam:
-Nick, pewnie mnie nie słyszysz, ale chciałabym cie przeprosić...
Zawsze wierzyłam w twoją miłość, ale kochałam cie jak brata... nie jako chłopaka.
Byłeś wspaniały... Przepraszam, że nie wezwałam pomocy, przepraszam.- szeptałam łkając.
- Aż się wzruszyłem lala.- Nathaniel.
- Czego chcesz?- szepnęłam żałośnie.
- Mówiłem, że zapłacisz za swoje czyny. Raz ci się udało, ale tym razem zginiesz.- mruknął, a ja obróciłam się i chciałam uciec... był szybszy, uderzał pięściami wszędzie. Czułam ból, jednak nie miałam siły krzyczeć, bałam się. Gdy czułam fale gorąca i krew w ustach postanowiłam działać i gryźć, kopać. Gdy przywarł mnie do ogrodzenia jego koszulka się podniosła, a dzięki mojej reakcji zobaczyłam dość dużą ranę. Nie czekając już na śmierć z całej mojej siły w piąsce uderzyłam go. 
Krzyknął i złapał się za bolące miejsce. Chwiejąc się na nogach i ledwo kuśtykające kierowałam się do bramy. Nerwowo obracając głowę modliłam się, aby portfel nie wypadł z torebki. Nie wiem kiedy, ale minęłam tę samą kwiaciarnie i szłam dalej. Nagle widziałam tylko oślepiające światła...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej kochani!
Spodziewaliście się zapewne rozdziału o miłości i wgl, ale trochę się tu działo...
Chciałabym was poinformować, że dodałam rozdział na mojego drugiego bloga.
Next w niedziele xD
Dzięki za komentarze zarówno na poprzednim rozdziale tu jaki i na drugim blogu...
Alex P. twoja nazwa jest xDxD
Jak wiecie ja i Modest!...... No niech tak pozostanie <3
Dzięki i zapraszam <3 :* 



niedziela, 8 marca 2015

Rozdział 21 ,, Never say never ''

* Perspektywa Isabelle*
Gdy Louis wysadził mnie pod domem, szybko wybiegłam do środka. Wczoraj postanowiłam, że zamieszkam z dziewczynami. Po co mam obciążać ciotkę....
Z trzaskiem zamknęłam drzwi wejściowe i pobiegłam do ,,swojego'' pokoju.
Otworzyłam szafę i zaczęłam nerwowo przesuwać wieszaki. Nie mam zbyt dużej ilości sukienek. Powiedziałabym, że są one mi nie potrzebne, ale cóż właśnie w takiej chwili ubolewam. Wybrałam moją w sumie już drugą. Różową, byłam w niej tylko raz... Sukienka sięgała mi do kolana. Może i nie lubię koloru różowego, ale w tym przypadku nie mogłam się oprzeć. Do tego wybrałam jeszcze buty na obcasie, brak torebki pasującej nie przeszkadzał mi zbytnio. 
Zabrałam kreację i udałam się do łazienki sąsiadującej. Pospiesznie ściągnęłam ubrania i weszłam pod prysznic. Po kilku minutach zaczęłam suszyć mokre włosy, a kilka chwil później pakowałam ciuchy do walizki. Chciałam mieć już to z głowy...
Ostatecznie zasunęłam ją i zniosłam ją na dół.
- Ciociu?- krzyknęłam, a mój głos odbijał się od ścian domu.
- Tak?- Ana pojawiła się.
- Wychodzę... Chciałam się przy okazji pożegnać, bo raczej Louis podwiezie mnie dziewczyn.- powiedziałam ostatnie słowa praktycznie szepcząc.
- Czyli jednak zdecydowałaś się? No nic... nie trzymam cię na siłę.- przytuliła mnie i ze łzami w oczach wróciła do kuchni, a ja do zbierania się.
Chwyciłam rączkę od bagażu i ostatni raz spojrzałam na ,,mój'' chwilowy dom.
Moje życie ciągle się zmieniało. Jeszcze dwa miesiące temu gniłam w willli ,,rodziców'', a teraz znowu zmieniam zamieszkanie.
Wieczór był ciepły. Chociaż słońce już dawno zniknęła za horyzontem.
Nim się obejrzałam stało przede mną sportowe auto Louisa. Nie rozumie co on zamierza zabierając mnie na randkę... Może to tylko taka kolacja?
Może.
- Wow... Miałaś... Isabelle mogę zabrać walizkę?- zapytał, a ja się zarumieniłam.
- Taaak. - szepnęłam
- To dobrze...- puściłam rączkę, a ten otworzył mi drzwi, a torbę włożył do bagażnika.
Po chwili wsiadł do samochodu i go odpalił.
- To gdzie jedziemy?- spytałam zapinając pasy.
- Zobaczysz.- więcej nikt z nas się nie odzywał, co nie znaczyło, że atmosfera jest dziwna.
Oparłam głowę i westchnęłam. Po pięciu minutach ( tak zakładam), chłopak ubrany w elegancką koszulę i czarne rurki zatrzymał auto. 
(Włącz muzykę jeżeli chcesz bardziej się wczuć ( Polecam) Dach)
Moim oczom ukazał się ogromny wieżowiec. Przyznam się, że myślałam, iż Louis wymyśli coś w stylu nudnej kolacji w dennej restauracji dla bogaczy.
Ze zdziwienia otworzyłam usta.
- Isabelle?- zapytał uśmiechając się.
- Przepraszam.- dołączyłam do niego. Ku mojemu zdziwieniu ten złapał mnie za rękę, a ja głupia aż zadrżałam. Poprowadził mnie w kierunku windy. Od razu wsiedliśmy i poczuliśmy, że się unosimy. Puściłam rękę chłopaka i obróciłam w się w stronę szklanej części. Widziałam pięknie oświetlone miasto...
Drzwi się otworzyły na dachu! Wyszliśmy, a Louis poprowadził mnie w głąb. Wszędzie stały zapalone 
świeczki, a na środku stał stolik z jedzeniem.
- Ttt-oo to jest piękne, cudowne.- prawie pisnęłam.
- Podoba ci się?- zapytał,a  mnie aż coś trafiło.
- A dlaczego niby nie?- odpowiedziałam pytaniem.
- To dobrze..- usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy spożywać posiłek. Takich dań również nigdy nie jadłam... coś jak... w sumie nie wiem co..
Zerknęłam na miasto tak pięknie oświetlone, a następnie na gwiazdy..
- Wiesz, że cały czas mówić ,,To dobrze''?
- Wiem...
- Tu jest cudownie.- w tej chwili wstał i pociągnął mnie na drugą stronę dachu.
- Widzisz jesteś mądrą i piękną dziewczyną, gdy wtedy na ulicy wpadłem na ciebie, wiedziałem, że jesteś wspaniała. Chciałem aby ten wieczór również taki był... 
Pragnąłem codziennie cię całować... Marzyłem o tym, ale myślałem, że nie mam szans, nie chciałem niszczyć ci życia... Sława to nic dobrego jak twierdzą ludzie z zewnątrz. Możliwe, że nie zasługuje na ciebie, ale chciałem abyś wiedziała ile dla mnie znaczysz. Przechodząc do rzeczy...
Isabello Melisse* Lavroon zakochałem się w tobie po uszy.- po wypowiedzeniu ostatnich słów jego usta dotknęły moich. To nie był zwykły pocałunek, to było coś bardziej uczuciowego..
W końcu zaprzestaliśmy,a  chłopak znowu zaczął:
                                                      Kłamstwo mojego nie bruka pióra,
Oczu mych obraz tłumaczy,
Chytrości nie zna moja natura,
Hołd ci oddaje moja luba
A gdy chcesz poznać moje skryte zdanie,
Masz z pierwszych liter szczere wyznanie.
-Zostaniesz moją dziewczyną?- uśmiechnął się.
- Tak.- wziął mnie w ramiona i tym razem to ja zdecydowałam się wyrecytować wiersz, który mi się przyśnił.
Twój dotyk wywołuje dreszcz
Bo jest jak jesienny deszcz
Który wypełnia mnie powoli
I jest zupełnie bez kontroli
Uwielbiam twoje słowa
Bo są jak magiczna budowa
Która skleja cały mój świat
I daje najpiękniejszy kwiat
Twój uśmiech jest początkiem i końcem
Bo mój świat rozświetla się słońcem
Twoja bliskość daje mi odrobinę nieba 
I wiem, że nic mi już nie potrzeba
Bo kiedy jesteś przy mnie blisko
Zmieniasz w moim życiu wszystko
A moje serce kocha z całych sił
Nawet jeśli to tylko kilka chwil. 

I tak życie zwykłej mnie stało się magiczne, bo chłopak, który od zawsze wywoływał na mojej twarzy uśmiech zakochał się we mnie.... Może moje życie nie jest takie złe?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Powracam!! Tak strasznie przepraszam... wiele problemów...
Jeżeli macie je... to może mnie zrozumiecie, ale jeżeli ktoś tu zagląda jeszcze to przepraszam i oznajmiam, że nigdzie już się nie wybieram,a  mój drugi blog zostanie dalej  realizowany i być może przed 15.03.2015 zacznę dodawać <3 :* <3
Przepraszam i zapraszam w środę na next :*
Nie martw się Alex P. <3