niedziela, 24 maja 2015

Epilog

Stało się jak stało. Niczego nie możemy już zmienić. Rozumiem cie i twoje zachowanie... 
Nie byłam wcale zaskoczona, ale w takim razie dlaczego te łzy? To cholernie boli.
Tyle razem przeszliśmy... te czułe słówka...
Te pocałunki 
Te gesty niby nic nie znaczące...
I te święta, które, jednak spędziliśmy z twoimi rodzicami...
Wyznałeś przy wszystkich, że mnie kochasz.
Widocznie nie byłam taka jaka powinnam...


*
Drogi Lou
Od zawsze znaczyłeś dla mnie wiele... i chyba nadal znaczysz,
minęły zaledwie cztery miesiące od twojego wyjazdu.
Cztery miesiące od pojawienia się jej
I cztery miesiące od światowej sensacji.
Chodź jest mi przykro i złamałeś moje serce, wiedz, że ta połówka nadal należy do ciebie.

''Nieważne, znajdę kogoś takiego jak Ty
Nie życzę niczego innego tylko wszystkiego najlepszego, dla ciebie
Nie zapomnij mnie, błagam, pamiętam jak powiedziałeś
Czasami Miłość trwa, ale czasami zamiast tego rani 
Czasami miłość trwa, ale czasami zamiast tego rani''

Nie zapomnij o mnie....
Proszę.

                                                                            Isabelle.
*


Ostatni raz spojrzałam na list i wrzuciłam go do skrzynki. Jedna słona łza spłynęła mi po policzku, jednak szybko ją otarłam. Nie zawsze jest tak jak chcemy, a moja historia chyba świetnie to pokazuje. Czyż nie?
Może w skrócie opowiem wam co się stało przez te wielkie cztery miesiące?
Po tak okropnej zdradzie Leny, postanowiłam, że o niej zapomnę. Allie i Niall są najsłodszą parą na świecie i nie dali się nikomu poróżnić i choć Zayn odszedł z zespołu i rozstał się z Perrie One Direction nadal istnieje. Wiem, że zyskałam bandę przyjaciół na całe życie.
Rachel jest samotna, ale nie studiuje już w Londynie... wyjechała do Manchesteru.
Liam i Sophie nie utrzymują ze sobą kontaktu. 
A co do mnie i Louisa?
Cóż.....
Ona wróciła i wywróciła wszystko do góry nogami.
Nie żałuje, że Anastasia jest moją mamą...
Nie żałuje swojej ucieczki,
a na pewno poznania Louisa.
Bo to on odmienił mnie nieodwracalnie.
Choć nocami płaczę w poduszkę oglądając nasze wspólne zdjęcia, nie mam dość.
A następny rozdział czeka na napisanie!
Czy popełnię więcej błędów?
Czy One Direction- światowy fenomen przetrwa następne kilka lat?
Czy piątka przyjaciół zostanie sobie bliska?

Tego dowiecie się już 15 czerwca! 
Druga część pozostanie na tym linku, a nazwa to 'Fool's Gold: Wszystko od nowa'
Serdecznie zapraszam :) 
Gaba Piękna

Polecam również moje drugie nowe opowiadanie!
Enternity Angels
Wspaniałą historie Ellie i Liama....

Rozdział 28 '' Odpowiedni''

Młody chłopak i dziewczyna leżeli przytuleni do siebie na kanapie.
Od tragicznych wydarzeń minął tydzień. Osiemnastolatka regularnie bierze leki i uczęszcza na terapie. Louis poważnie zaangażował się w związek i zdrowie ukochanej. Niby pozornie nic się nie stało. Zwykła randka, pocałunek i bam nagle miłość. Tak to już jest.

Jej oddech był miarowy, wydawałoby się, że już dawno smacznie spała, ale tak naprawdę rozkoszowała się ciszą i bezpieczeństwem.
Młody mężczyzna wziął w swoje ręce jej chudą dłoń i zaczął się przyglądać blizną.
- One już nie zejdą... oszpeciłam się.- szepnęła chowając głowę w jego piersi.
- Zawsze będziesz piękna, z tym czy bez tego.- pocałował każdą, nawet najmniejszą kreskę.
- Och, Lou nie kłam... - założyła kosmyk ciemnych włosów za swoje ucho.
- Czy ja kłamię?- zapytał patrząc w jej oczy.
- Tak.
-Nie.
-Tak.
-Nie.- namiętnie ją pocałował.
-Nie.-uśmiechnęła się.
- Wzięłaś leki?- opiekuńczo przysunął ją bliżej siebie.
- Uhm..- mruknęła podchodząc do szafki.
- Yhm.- wstał i wyciągnął z kieszeni telefon. Sprawdził godzinę i podszedł do Isabelle. Dziewczyna połknęła leki i wrzuciła resztę do torby.
- Ja już chyba będę się zbierała...- czule pocałowała go w czoło.
- Odwiozę cię.- zaproponował marszcząc nos.
- Nie trzeba.
- A jeżeli oni wrócą?
- Louis...
- Odwiozę cię.
- Jeżeli to cie uszczęśliwi to dobrze.- zaczęła ubierać swoje czarne kozaczki i kurtkę na wierzch. Panowała już ostra zima.
- Co robisz w święta?- zapytał tak nagle.
- Jak widzisz zostałam sam...
- Od razu sama.. Masz mnie.
- A ty swoją rodzinę.- otworzyła drzwi od mieszkania.
- Huh. Myślisz, że cie zostawię? Chyba mnie nie doceniasz.
- No może..- mruknęła.
- Wiesz... chciałbym abyś spędziła te święta ze mną.
- Ale ty jedziesz do rodziny...
- Wiem, że nie jesteś gotowa na poznawanie i udawanie, że jest okay, dlatego odwołałem to halo i we dwoje również będzie nam dobrze.
- Jesteś wspaniały, ale działasz zbyt pochopnie.
- Zgodzę się.
Wsiedli do białego auta i odjechali. Dziewczyna oparła głowę o zimną szybę i przymrużyła oczy.
Jechali i jechali, aż dotarli do jednego z dosyć tanich apartamentów. Isabelle nagle dostała ataku.
- O-on-nn On ttu... On-- tu-ttt-u jest.- krzyczała.- spanikowany chłopak odpiął pasy i czym prędzej pognał w jej stronę.
To przecież nie miało tak wyglądać.
Ona widziała GO. TEGO chłopaka. To Brad, ale co on tu robił? Nie wiedział, że ona tu mieszka... Może jednak?
- Is, kochanie, uspokój się... Nic ci nie grozi.- złapał ją za głowę.- Oddychaj, oddychaj.- z czasem dziewczyna zdobyła się i według poleceń dała radę. Louis jak i Isabelle odetchnęli głęboko, ale to nie wszystko. Młody mężczyzna podszedł bliżej niższego blondyna.
- I czego tu szukasz?- mruknął spluwając.
- Huh ta dziwka mnie czasem zaskakuje. - obrócił głowę w inną stronę.
- Nie nazywaj jej tak ty pedale.- ku zaskoczeniu młodej pary, do Bradleya podbiegła najmniej spodziewana osoba.
Lena
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze tylko Epilog i druga część!!



poniedziałek, 4 maja 2015

Rozdział 27 ''Inna perspektywa na życie..''

*Narracja trzecioosobowa*

Krucha i blada dziewczyna leżała w szpitalnym łóżku, podpięta do masy urządzeń. Krzesło obok niej zawsze było zajęte, a dziś? Dziś każdy miał swoje sprawy. Prawda była tak, że od pierwszych odwiedzin Louisa minął już miesiąc. Miesiąc cierpień. Kolejna największa trasa światowa zbliżała się ogromnymi krokami. Praktycznie wszystkie bilety zostały wykupione, no cóż to One Direction.
Isabelle nie radziła sobie... można powiedzieć, że zamknęła się na innych. Gdy mieli ją wypuścić podjęła się drugiej próbie samobójczej. Ta była znacznie gorsza. Połknęła tabletki, a znaleziono ją dopiero dwie godziny później. Można to nazwać cudem. Tylko drodzy lekarze, opłaceni przez Louisa jej pomogli. To zdarzenie miało miejsce dokładnie dwa tygodnie temu. Zostawili ją na oddziale z innymi nastolatkami, a Lena już dawno wyszła. Podobnie jak reszta, przychodziła do niej z wsparciem. Niby nic się nie stało. Przecież to tylko śmierć ciotki, która podobno była matką, ale Is nie miała siły na ten temat. Wolała być blisko niej, ale nie pomyślała o nim. Bo po co? Media i tak ją niszczą ''Tajemnicza Isabelle wykorzystuje Louisa.'', ''Wydał na nią kilkanaście tysięcy''.
Przecież ich związek trwał dwa miesiące, a uczucie wcale się nie powiększyło. Wydawało jej się.

Dziewczyna miała zamknięte oczy, gdy do sali otworzyły się drzwi. Do środka wszedł Louis. Nikt tu nikogo nie osądzał. oboje wiedzieli, że to on źle postąpił, ale osiemnastolatka wybaczyła mu już dawno.
Wniósł do sali kwiaty i odgrodził łóżko od reszty pokoju. Spojrzał na nią, a ona na niego. Oczy obojga błyszczały.
- Cześć.- zaczął niepewnie stawiając je na szafce.
- Hej.- szepnęła zachrypniętym głosem. Odezwała się po raz pierwszy w ostatnim czasie.
- Jak się czujesz?- ostrożnie wziął jej rękę i złączył ze swoją.
- Fizycznie dobrze, a psychicznie....- nie skończyła.
- Masz mnie, pamiętaj. Tak strasznie przepraszam... ja nie musiałem tego robić... to był impuls...- mruknął.
- Przestań... Wybaczam ci.- złączyli swoje usta w pocałunku. Pocałunku pełnym uczucia.- Zabierz mnie stąd....
- Musisz wypocząć i wyzdrowieć.- oblizał spierzchnięte usta. Ulżyło mu, ponieważ osoba na której tak mu zależało, przebaczyła mu to świństwo. Wiedział, że z jej psychiką nie wszystko ''OK'', ale odłożył tą myśl najdalej jak potrafił.
- Dziewczyny pewnie mnie wywaliły...- zrezygnowana obróciła głowę w stronę okna i wzięła głęboki wdech, a chwilę później wydech.
- Wręcz przeciwnie, wszyscy się martwią. Perrie już wyjechała do swojego rodzinnego miasteczka, a chłopaki mają próby. Lena...
- Co z Leną?- prawie krzyknęła.
- Zamieszkała u was. Nie masz nic przeciwko?- zapytał spoglądając w wyświetlacz telefonu.
- Jakbym mogła mieć.- delikatnie poprawiła włosy małą dłonią. Louis na ten ruch praktycznie oszalał. Zauważył te rany, które nadal się goją... Nabrał powietrza.- Louis, powiedz dlaczego chcesz ze mną zostać?- to pytanie potwierdziło obawy młodego mężczyzny, ona miała problemy.
- Bo wprowadzasz do mojego życia kolory, kolory których nigdy nie było...- zaczął, ale po chwili aby udowodnić jej ile ta krótka znajomość dla niego znaczy powiedział. -Kocham cię.
Właśnie w tej magicznej chwili, Isabelle, uśmiechnęła się. Od tego całego bałaganu. Oboje czuli szczęście w nieszczęściu.
- Ale to dopiero dwa miesiące.- przerwała narastającą ciszę.
- To nie ma znaczenia.- usiadł obok niej.
- Och Louis zostałeś mi tylko ty.- tyle emocji skrywała w sobie, a on w ciągu dziesięciu minut pozwolił im wyjść na powierzchnię.
- Nie mów tak, masz nas wszystkich.- dotknął jej policzka. Policzka pokrytymi łzami.
- I zarazem nikogo.- Wtedy to się stało. Myślmy sobie co tylko chcemy, ale właśnie w tamtej chwili Isabelle poczuła bezpieczeństwo i miejsce na świecie. Po tym spotkaniu zaczęła jeść, bo miała z tym problemy, rozmawiać z innymi i doceniać to co się ma. Zdecydowała się nawet na odwiedziny ''rodziców''. Bała się jedynie spojrzeć na grób matki, mogła ją tak nazywać nie znając do końca prawdy? Najwidoczniej mogła.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Powrót! Urlop zakończony krótkim rozdziałem z innej perspektywy. Chciałam powiedzieć, że najprawdopodobniej do chaptera 30 tak będzie.
Przepraszam i proszę o zostanie ze mną xD
Tak, tak idiotka Gabi xD
Next w najbliższym czasie kochani!