niedziela, 24 maja 2015

Rozdział 28 '' Odpowiedni''

Młody chłopak i dziewczyna leżeli przytuleni do siebie na kanapie.
Od tragicznych wydarzeń minął tydzień. Osiemnastolatka regularnie bierze leki i uczęszcza na terapie. Louis poważnie zaangażował się w związek i zdrowie ukochanej. Niby pozornie nic się nie stało. Zwykła randka, pocałunek i bam nagle miłość. Tak to już jest.

Jej oddech był miarowy, wydawałoby się, że już dawno smacznie spała, ale tak naprawdę rozkoszowała się ciszą i bezpieczeństwem.
Młody mężczyzna wziął w swoje ręce jej chudą dłoń i zaczął się przyglądać blizną.
- One już nie zejdą... oszpeciłam się.- szepnęła chowając głowę w jego piersi.
- Zawsze będziesz piękna, z tym czy bez tego.- pocałował każdą, nawet najmniejszą kreskę.
- Och, Lou nie kłam... - założyła kosmyk ciemnych włosów za swoje ucho.
- Czy ja kłamię?- zapytał patrząc w jej oczy.
- Tak.
-Nie.
-Tak.
-Nie.- namiętnie ją pocałował.
-Nie.-uśmiechnęła się.
- Wzięłaś leki?- opiekuńczo przysunął ją bliżej siebie.
- Uhm..- mruknęła podchodząc do szafki.
- Yhm.- wstał i wyciągnął z kieszeni telefon. Sprawdził godzinę i podszedł do Isabelle. Dziewczyna połknęła leki i wrzuciła resztę do torby.
- Ja już chyba będę się zbierała...- czule pocałowała go w czoło.
- Odwiozę cię.- zaproponował marszcząc nos.
- Nie trzeba.
- A jeżeli oni wrócą?
- Louis...
- Odwiozę cię.
- Jeżeli to cie uszczęśliwi to dobrze.- zaczęła ubierać swoje czarne kozaczki i kurtkę na wierzch. Panowała już ostra zima.
- Co robisz w święta?- zapytał tak nagle.
- Jak widzisz zostałam sam...
- Od razu sama.. Masz mnie.
- A ty swoją rodzinę.- otworzyła drzwi od mieszkania.
- Huh. Myślisz, że cie zostawię? Chyba mnie nie doceniasz.
- No może..- mruknęła.
- Wiesz... chciałbym abyś spędziła te święta ze mną.
- Ale ty jedziesz do rodziny...
- Wiem, że nie jesteś gotowa na poznawanie i udawanie, że jest okay, dlatego odwołałem to halo i we dwoje również będzie nam dobrze.
- Jesteś wspaniały, ale działasz zbyt pochopnie.
- Zgodzę się.
Wsiedli do białego auta i odjechali. Dziewczyna oparła głowę o zimną szybę i przymrużyła oczy.
Jechali i jechali, aż dotarli do jednego z dosyć tanich apartamentów. Isabelle nagle dostała ataku.
- O-on-nn On ttu... On-- tu-ttt-u jest.- krzyczała.- spanikowany chłopak odpiął pasy i czym prędzej pognał w jej stronę.
To przecież nie miało tak wyglądać.
Ona widziała GO. TEGO chłopaka. To Brad, ale co on tu robił? Nie wiedział, że ona tu mieszka... Może jednak?
- Is, kochanie, uspokój się... Nic ci nie grozi.- złapał ją za głowę.- Oddychaj, oddychaj.- z czasem dziewczyna zdobyła się i według poleceń dała radę. Louis jak i Isabelle odetchnęli głęboko, ale to nie wszystko. Młody mężczyzna podszedł bliżej niższego blondyna.
- I czego tu szukasz?- mruknął spluwając.
- Huh ta dziwka mnie czasem zaskakuje. - obrócił głowę w inną stronę.
- Nie nazywaj jej tak ty pedale.- ku zaskoczeniu młodej pary, do Bradleya podbiegła najmniej spodziewana osoba.
Lena
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze tylko Epilog i druga część!!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz