środa, 19 sierpnia 2015
Część 2
Tu macie link do wyczekiwanej dwójki:
Fool's Gold: Belive in love 2
Zapraszam serdecznie!
Przepraszam tak strasznie! Kontynuacja !
Jestem taka roztrzepana xd
Ale spokojnie przez cały ten czas myślałam nad tym opowiadaniem i mimo to, że początek mi się nie podoba mam pomysł na według mnie świetną drugą część!
Od razu zabieram się za pisanie i na tym samym linku już jutro pojawi się rozdział!
Przepraszam!
Wybaczcie mi xdd
Gabi xx
niedziela, 24 maja 2015
Epilog
Polecam również moje drugie nowe opowiadanie!
Enternity Angels
Wspaniałą historie Ellie i Liama....
Rozdział 28 '' Odpowiedni''
Od tragicznych wydarzeń minął tydzień. Osiemnastolatka regularnie bierze leki i uczęszcza na terapie. Louis poważnie zaangażował się w związek i zdrowie ukochanej. Niby pozornie nic się nie stało. Zwykła randka, pocałunek i bam nagle miłość. Tak to już jest.
Jej oddech był miarowy, wydawałoby się, że już dawno smacznie spała, ale tak naprawdę rozkoszowała się ciszą i bezpieczeństwem.
Młody mężczyzna wziął w swoje ręce jej chudą dłoń i zaczął się przyglądać blizną.
- One już nie zejdą... oszpeciłam się.- szepnęła chowając głowę w jego piersi.
- Zawsze będziesz piękna, z tym czy bez tego.- pocałował każdą, nawet najmniejszą kreskę.
- Och, Lou nie kłam... - założyła kosmyk ciemnych włosów za swoje ucho.
- Czy ja kłamię?- zapytał patrząc w jej oczy.
- Tak.
-Nie.
-Tak.
-Nie.- namiętnie ją pocałował.
-Nie.-uśmiechnęła się.
- Wzięłaś leki?- opiekuńczo przysunął ją bliżej siebie.
- Uhm..- mruknęła podchodząc do szafki.
- Yhm.- wstał i wyciągnął z kieszeni telefon. Sprawdził godzinę i podszedł do Isabelle. Dziewczyna połknęła leki i wrzuciła resztę do torby.
- Ja już chyba będę się zbierała...- czule pocałowała go w czoło.
- Odwiozę cię.- zaproponował marszcząc nos.
- Nie trzeba.
- A jeżeli oni wrócą?
- Louis...
- Odwiozę cię.
- Jeżeli to cie uszczęśliwi to dobrze.- zaczęła ubierać swoje czarne kozaczki i kurtkę na wierzch. Panowała już ostra zima.
- Co robisz w święta?- zapytał tak nagle.
- Jak widzisz zostałam sam...
- Od razu sama.. Masz mnie.
- A ty swoją rodzinę.- otworzyła drzwi od mieszkania.
- Huh. Myślisz, że cie zostawię? Chyba mnie nie doceniasz.
- No może..- mruknęła.
- Wiesz... chciałbym abyś spędziła te święta ze mną.
- Ale ty jedziesz do rodziny...
- Wiem, że nie jesteś gotowa na poznawanie i udawanie, że jest okay, dlatego odwołałem to halo i we dwoje również będzie nam dobrze.
- Jesteś wspaniały, ale działasz zbyt pochopnie.
- Zgodzę się.
Wsiedli do białego auta i odjechali. Dziewczyna oparła głowę o zimną szybę i przymrużyła oczy.
Jechali i jechali, aż dotarli do jednego z dosyć tanich apartamentów. Isabelle nagle dostała ataku.
- O-on-nn On ttu... On-- tu-ttt-u jest.- krzyczała.- spanikowany chłopak odpiął pasy i czym prędzej pognał w jej stronę.
To przecież nie miało tak wyglądać.
Ona widziała GO. TEGO chłopaka. To Brad, ale co on tu robił? Nie wiedział, że ona tu mieszka... Może jednak?
- Is, kochanie, uspokój się... Nic ci nie grozi.- złapał ją za głowę.- Oddychaj, oddychaj.- z czasem dziewczyna zdobyła się i według poleceń dała radę. Louis jak i Isabelle odetchnęli głęboko, ale to nie wszystko. Młody mężczyzna podszedł bliżej niższego blondyna.
- I czego tu szukasz?- mruknął spluwając.
- Huh ta dziwka mnie czasem zaskakuje. - obrócił głowę w inną stronę.
- Nie nazywaj jej tak ty pedale.- ku zaskoczeniu młodej pary, do Bradleya podbiegła najmniej spodziewana osoba.
Lena
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze tylko Epilog i druga część!!
poniedziałek, 4 maja 2015
Rozdział 27 ''Inna perspektywa na życie..''
Krucha i blada dziewczyna leżała w szpitalnym łóżku, podpięta do masy urządzeń. Krzesło obok niej zawsze było zajęte, a dziś? Dziś każdy miał swoje sprawy. Prawda była tak, że od pierwszych odwiedzin Louisa minął już miesiąc. Miesiąc cierpień. Kolejna największa trasa światowa zbliżała się ogromnymi krokami. Praktycznie wszystkie bilety zostały wykupione, no cóż to One Direction.
Isabelle nie radziła sobie... można powiedzieć, że zamknęła się na innych. Gdy mieli ją wypuścić podjęła się drugiej próbie samobójczej. Ta była znacznie gorsza. Połknęła tabletki, a znaleziono ją dopiero dwie godziny później. Można to nazwać cudem. Tylko drodzy lekarze, opłaceni przez Louisa jej pomogli. To zdarzenie miało miejsce dokładnie dwa tygodnie temu. Zostawili ją na oddziale z innymi nastolatkami, a Lena już dawno wyszła. Podobnie jak reszta, przychodziła do niej z wsparciem. Niby nic się nie stało. Przecież to tylko śmierć ciotki, która podobno była matką, ale Is nie miała siły na ten temat. Wolała być blisko niej, ale nie pomyślała o nim. Bo po co? Media i tak ją niszczą ''Tajemnicza Isabelle wykorzystuje Louisa.'', ''Wydał na nią kilkanaście tysięcy''.
Przecież ich związek trwał dwa miesiące, a uczucie wcale się nie powiększyło. Wydawało jej się.
Dziewczyna miała zamknięte oczy, gdy do sali otworzyły się drzwi. Do środka wszedł Louis. Nikt tu nikogo nie osądzał. oboje wiedzieli, że to on źle postąpił, ale osiemnastolatka wybaczyła mu już dawno.
Wniósł do sali kwiaty i odgrodził łóżko od reszty pokoju. Spojrzał na nią, a ona na niego. Oczy obojga błyszczały.
- Cześć.- zaczął niepewnie stawiając je na szafce.
- Hej.- szepnęła zachrypniętym głosem. Odezwała się po raz pierwszy w ostatnim czasie.
- Jak się czujesz?- ostrożnie wziął jej rękę i złączył ze swoją.
- Fizycznie dobrze, a psychicznie....- nie skończyła.
- Masz mnie, pamiętaj. Tak strasznie przepraszam... ja nie musiałem tego robić... to był impuls...- mruknął.
- Przestań... Wybaczam ci.- złączyli swoje usta w pocałunku. Pocałunku pełnym uczucia.- Zabierz mnie stąd....
- Musisz wypocząć i wyzdrowieć.- oblizał spierzchnięte usta. Ulżyło mu, ponieważ osoba na której tak mu zależało, przebaczyła mu to świństwo. Wiedział, że z jej psychiką nie wszystko ''OK'', ale odłożył tą myśl najdalej jak potrafił.
- Dziewczyny pewnie mnie wywaliły...- zrezygnowana obróciła głowę w stronę okna i wzięła głęboki wdech, a chwilę później wydech.
- Wręcz przeciwnie, wszyscy się martwią. Perrie już wyjechała do swojego rodzinnego miasteczka, a chłopaki mają próby. Lena...
- Co z Leną?- prawie krzyknęła.
- Zamieszkała u was. Nie masz nic przeciwko?- zapytał spoglądając w wyświetlacz telefonu.
- Jakbym mogła mieć.- delikatnie poprawiła włosy małą dłonią. Louis na ten ruch praktycznie oszalał. Zauważył te rany, które nadal się goją... Nabrał powietrza.- Louis, powiedz dlaczego chcesz ze mną zostać?- to pytanie potwierdziło obawy młodego mężczyzny, ona miała problemy.
- Bo wprowadzasz do mojego życia kolory, kolory których nigdy nie było...- zaczął, ale po chwili aby udowodnić jej ile ta krótka znajomość dla niego znaczy powiedział. -Kocham cię.
Właśnie w tej magicznej chwili, Isabelle, uśmiechnęła się. Od tego całego bałaganu. Oboje czuli szczęście w nieszczęściu.
- Ale to dopiero dwa miesiące.- przerwała narastającą ciszę.
- To nie ma znaczenia.- usiadł obok niej.
- Och Louis zostałeś mi tylko ty.- tyle emocji skrywała w sobie, a on w ciągu dziesięciu minut pozwolił im wyjść na powierzchnię.
- Nie mów tak, masz nas wszystkich.- dotknął jej policzka. Policzka pokrytymi łzami.
- I zarazem nikogo.- Wtedy to się stało. Myślmy sobie co tylko chcemy, ale właśnie w tamtej chwili Isabelle poczuła bezpieczeństwo i miejsce na świecie. Po tym spotkaniu zaczęła jeść, bo miała z tym problemy, rozmawiać z innymi i doceniać to co się ma. Zdecydowała się nawet na odwiedziny ''rodziców''. Bała się jedynie spojrzeć na grób matki, mogła ją tak nazywać nie znając do końca prawdy? Najwidoczniej mogła.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Powrót! Urlop zakończony krótkim rozdziałem z innej perspektywy. Chciałam powiedzieć, że najprawdopodobniej do chaptera 30 tak będzie.
Przepraszam i proszę o zostanie ze mną xD
Tak, tak idiotka Gabi xD
Next w najbliższym czasie kochani!
środa, 29 kwietnia 2015
Witam!
sobota, 11 kwietnia 2015
Rozdział 26 ''..To mój najlepszy, a zarazem najgorszy dzień w życiu''
Chciałam się poruszyć, ale nie mogłam. Dosyć dziwne uczucie. Poczułam, że ktoś cały czas trzyma moją rękę. Powoli otworzyłam oczy, ale zaraz je zamknęłam. Światło było zbyt jasne i rażące.
Podjęłam się drugiej próbie. Tym razem poszło lepiej. Ścisnęłam dłoń i jak na zawołanie usłyszałam zachrypnięty głos Louis'a.
- Isabelle. Obudziłaś się.- szepnął. Spojrzałam na swój nadgarstek i zrozumiałam coś tak naprawdę stało. Jak poparzona wyrwałam dłoń i w miarę swoich możliwości odsunęłam się na łóżku.- Przepraszam.- popatrzył wprost w moje oczy.
- Potrzebuję czasu.- tylko tyle mogłam z siebie wydusić. Czułam te wszystkie kable i rury, a myśl, że ktokolwiek mnie dotykał, wywołała dreszcze. W powietrzu unosiła się woń leków i szpitala. Myślałam, że jest ok i to tylko kilka zadrapań, ale coś jeszcze było nie tak. Zaczęłam w głowie odtwarzać ostatnie wydarzenia. Kłótnia z Louisem.... Śmierć ciotki. Śmierć. Najgorsze z możliwych. Łza wypłynęła z mojego oka, ale szybkim, zwinnym ruchem ją otarłam. Niestety Louis i tak to zauważył.
- Wszystko będzie dobrze.- zaczął mnie pocieszać.
- Jaki jest dzisiaj dzień?- zapytałam.
- Sobota. Byłaś w ciężkim stanie, wprowadzili cię w śpiączkę.- mruknął wstając.
- Minęły dwa cholerne dni.- zapomniałam się i szepnęłam je na głos.
- No dla wszystkich cholerne...- chciał coś powiedzieć, ale do sali wszedł lekarz.
- Powinien nas pan poinformować.- powiedział. Od razu wiedziałam, że z kim jak z kim, ale z nim nigdy nie załapie kontaktu.- Pacjentce mogło się coś stać, a wtedy obarczono by mnie.- dodał drapiąc się w plecy.
- Ale mi się nic nie stało! Zresztą dopiero przed sekundą się obudziłam.- podniosłam głos co tylko mi zaszkodziło.
- Widzi pani....- zaczął coś zapisywać na kartkach Louis wyszedł.
- Kiedy stąd wyjdę?- zapytałam leżąc półprzytomna
- Trudno mi powiedzieć. Czujesz się lepiej, bo jesteś na silnych lekach. Miałaś poważny krwotok. Do tego anoreksja.- zaczął mi mówić ''na ty''. Jaka anoreksja? Fakt jest taki, że nie jadłam za wiele, ale żaby aż tak.
- Ale ja nie chciałam schudnąć.- oburzyłam się.
- Mógł to być odruch, nie byłaś tego świadoma.- bez słowa pożegnania wyszedł.
Przez następne kilka godzin odwiedzała mnie Perrie czy też Rachel z Allie. Nawet Liam. Nasze rozmowy skończyły się jedynie na ''cześć, jest ok''. W głębi duszy czułam się podle, ale to niezbyt kontrolowanie.
Cały dzień leżałam. Gdy już zasypiałam, drzwi się otworzyły, a do sali wwieziono kolejną samobójczynie. Przynajmniej nie będę samotna.
Po pewnym czasie pielęgniarki w średnim wieku wyszły, a ja postanowiłam zacząć rozmowę. Spojrzałam na nastolatkę i doznałam szoku.
-Isa.
-Lena.
- Ile to będzie?- zapytała wycierając łzy.
- Cztery lata jak nie więcej.- odparłam nie przestając patrzeć na nią.- Co się stało? Gdzie byłaś? Szukałam cię.- zaczęłam.
- Oni zrobili to podstępem. Mieszkałam w Norwegi.- odpowiedziała.
- Dlaczego tu jesteś?
- Uciekłam. Matka i ojciec doprowadzili do rozpadu mojego związku. Byłam w ciąży...- zaniosła się szlochem.
- Przepraszam, nie wiedziałam.
- A niby skąd. Co z tobą?
- Nie wytrzymałam. Ana nie żyje.- pociągnęłam nosem i z ciekawością przyglądałam się przyjaciółce.
- Twoja ciotka? Przykro mi.
- To moja matka..
- Jezus. Nie oni?
- Nie wiem już nic. Czuje się zagubiona. Chłopak mnie wydał...- osłabiona kroplówką i lekami podciągnęłam się do góry.- Farbowałaś?- zmieniłam temat.
- Musiałam. Ukrywałam się, już nie jestem taka sama.- nie spuszczała ze mnie wzroku.
- Zauważyłam.- mruknęłam.- Tęskniłam.
- Ja również.- od tej chwili nastała cisza. Wcale nie niezręczna, po prostu cisza,
Zasnęłam.
Lights go down and
The night is calling to me, yeah
I hear voices singing songs in the street
And I know
That we won't be going home
For so long, for so long
But I know that I won't be on my own, yeah
I love this feeling and
Right now
I wish you were here with me (oooh)
'Cause right now
Everything is new to me (oooh)
You know I can't fight the feeling
And every night I feel it
Right now
I wish you were here with me (oooh)
Late night, spaces
With all our friends, you and me, yeah
Love these faces
Just like how it used to be
And we won't be going home
For so long, for so long
But I know I won't be on my own, on my own
I'm feeling like
Right now
I wish you were here with me (oooh)
'Cause right now
Everything is new to me (oooh)
You know I can't fight the feeling
And every night I feel it
Right now
I wish you were here with me (oooh)
And I could do this forever
And let's go crazy together
Lights go down and
I hear you calling to me, yeah
Right now
I wish you were here with me (oooh)
'Cause right now
Everything is new to me (oooh)
You know I can't fight the feeling
And every night I feel it
Right now
I wish you were here with me (oooh)
Śpiewano mi, że wszystko będzie okay, ale czy to prawda? Nigdy, nigdy! I nie istnieje tu zasada ''Never say never''.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdział zaczęłam pisać tydzień temu.Napisałam go dokładnie trzy razy, ale ten trzeci najlepszy.
Co prawa mogłam wam dać byle co... Niestety późniejsza fabuła nie zgadzałaby się później!
Co myślicie o Lenie?
A Louis?
Pozdrawiam Gaba <3
sobota, 4 kwietnia 2015
Rozdział 25 ''Rock me. Rock me.''
- Proszę kochanie.- dołączyła się Perrie, która dowiedziała się wszystkiego od Allie.
- Dajcie mi spokój. - mruknęłam i przykryłam swoją głowę kołdrą.
- Isabelle porozmawiajmy.- usłyszałam ten głos za ścianą. Dzwonił do mnie tysiąc razy.
- Ty tym bardziej spierdalaj.- powiedziałam i otworzyłam balkon. W samym podkoszulku popatrzyłam w dół. Było mi głupio z powodu mojego zachowania, ale miałam dość.
Wyciągnęłam z kieszeni kartkę i długopis. Zaczęłam pisać.
Dziewczyny przepraszam za to jak się zachowuję, ale to dla mnie trudne.
Nie mam odwagi do was w tej chwili podejść, więc piszę. Wrócę wieczorem.
Przepraszam.
xxx Isabelle
Położyłam ją na łóżku i przez otwarte drzwi balkonowe w salonie wyszłam z trzaskiem z mieszkania. Wyglądałam na skończoną desperatkę, bo w krótkich brudnych spodenkach i podkoszulku na lato raczej nie chodziło się chłodną jesienią.
W ostatniej chwili złapałam taxi. Kierowca zdezorientowany spojrzał na mnie. Podałam mu nazwę ulicy i po kilku minutach byliśmy pod domem ciotki. Rzuciłam pieniędzmi i głośno zapukałam do drzwi. Otworzył mi Alan. Z jego oczu ciekły łzy.
- Alan? Co się stało i gdzie Ana?- zapytałam.
- Miało być lepiej, a teraz już jest okropnie.- mruknął i wybuchnął płaczem.
- Proszę wytłumacz mi. Ciociu!.- krzyknęłam.
- Nie wysilaj się i tak już cie nie usłyszy.- powiedział z żalem. Chwilę zastanawiałam się nad sensem zdania, ale po chwili dotarło do mnie wszystko.- Zostawiła to dla ciebie.- mruknął i podał mi zwinięty w rulon list.
- Co to?
- List pożegnalny, przepraszam, ale nie mogę...- pobiegł na górę, a ja wybuchnęłam głośnym płaczem. Wzięłam w dłoń jej szal i złapałam głęboki wdech. To wszystko było jej. Nie mogąc wytrzymać krzyknęłam niezrozumiałe słowa i znowu wybiegłam na podwórko. Biegłam i biegłam. Nie zważałam na pogodę i ludzi, po prostu biegłam. Miałam wszystko gdzieś. Po drodze wywaliłam raz, może dwa. Zdyszana ponownie sięgnęłam do klamki w naszym mieszkaniu. Trzaskiem zamknęłam drzwi i ze łzami w oczach udałam się do łazienki. Louis i dziewczyny patrzyli jak na idiotkę i zaczęli się dobijać, ale na marne. Osunęłam się na ścianie i zaczęłam czytać.
Kochana Isabelle!
Wszystko toczy się w ciągu kilku minut...
Tak właśnie wygląda życie. Wiem, że kompletnie cię zaskoczyłam. Przepraszam, ale nie chciałam być ciężarem. Ostatnie miesiące spędziłam we wspaniałym humorze. Dzięki Tobie i Alanowi.
Nie miałam odwagi by ci coś wyznać. Może to jest wstrząsające, ale uwierz, że nikt nie powiedziałby Ci prawdy.To ciężkie, ale zrozum mnie. Liczyłam na niego.
Kochanie jesteś moją córeczką. Kochaną. Po osiemnastu latach miałam Cię moment. Najwspanialszy moment. Bądź szczęśliwa i nie przejmuj się innymi. Jesteś piękna i dzięki tobie byłam szczęśliwa. Zajmij się Alanem i domem. Zaglądaj tam czasem.
Anastasia xxx
Po ostatnich literach wpadłam w szał i moja pierwsza myśl to żyletka. W nerwach sięgnęłam do szafki i nie myśląc wiele przejechałam nią po nadgarstku. Ból był niesamowicie bolesny... moje ostatnie słowa to ''kocham cie Louis''. Usłyszałam krzyki i tak odpłynęłam. Czy to jest śmierć?
* Perspektywa Louisa*
* Warto włączyć muzykę dla efektu Adele *.*
Dokładnie nic nie pamiętam. Wszystko działo się w ciągu minuty. ''Kocham cie Louis'' odleciała. Ten list w jej dłoni. Wyszarpałem go i włożyłem do kieszeni. Dziewczyny dzwoniły na pogotowie, a ja stałem jak kołek. To pierwsza taka sytuacja. Próbowaliśmy jakoś zatamować krwawienie, ale było to niemożliwe. Płakała.
-Kochanie trzymaj się.- mruknąłem trzymając jej głowę na swoich kolanach.- No kurwa gdzie oni są?- krzyknąłem.
- Spokojnie.- Rachel.
*3h później*
Od dosłownie dwóch godzin czekaliśmy na korytarzu. Ja, Perrie, Rachel. Allie musiała jechać do szkoły. Lekarze nie udzielili nam żadnej informacji. Trwają badania.
- Dzień Dobry. Jestem lekarzem prowadzącym.-przywitał się mężczyzna w średnim wieku.
- Witam.
- Pani Isabelle Lavroon jest w ciężkim, ale stabilnym stanie. Udało nam się zatamować krwotok, jednak mamy podejrzenia anoreksji. Ona jest naprawdę wychudzona. Co do stanu psychicznego to mam obawy, że to tak szybko nie przejdzie. Potrzebna jest konsultacja z psychologiem. Na razie zostaje na oddziale. Tak szybko nie wróci do formy.- odszedł.
- Kurwa czemu ona ma anoreksje?- zapytała Rachel.
- Louis jak mogłeś nie wiedzieć?- pisnęła Perrie.
- Nie wiem...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Na początku Wesołych Świąt!
Ogłaszam, że zaczyna się środek akcji!
Naprawdę chciałam tu skończyć. Przepraszam za nieobecności... sprawy rodzinne....
Ale jest już ok i rozdziały będą co 2/3 dni.
Chciałam ogłosić, że cała fabuła została wymyślona przed rozpoczęciem, więc nie jest to od tak.
To wszystko zaplanowałam.
Pozdrawiam Gaba xxx
czwartek, 26 marca 2015
Rozdział 24 cz.2 ''Wszystko się sypie''
- Louis przejdź do rzeczy... Jesteś na coś chory? Chcesz ze mną zerwać?- zdenerwowana podeszłam do okna, a chłopak wstał.
- Proszę nie obraź się, popełniłem błąd...
- Jaki? Proszę mów szybko..
- Ja nie miałem długów u twojego ojca.- westchnął.
- To tyle? Czemu kłamałeś?
- Nie przerywaj mi. To nie ja miałem oddać twojemu ojcu kasę tylko on mi ją teraz wisi. Chodzi o to, że nasze spotkanie nie było przypadkowe.- obróciłam się w jego stronę i z żalem na niego spojrzałam.
- Jak to?- powstrzymywałam się od płaczu.
- Płacił mi za dostarczanie informacji. Miałem zdobyć twoje zaufanie.
- Jak mogłeś kablować na mnie temu skurwielowi?
- Ale uwierz mi, że jak pierwszy raz cie zobaczyłem to wydawałaś mi się być okropną lalką, ale jak ciebie poznałem to zakochałem się w tobie. Gdy wyznałem ci miłość tym samym sprzeciwiłem się jemu. Przepraszam.
- Ty mnie przepraszasz? Zaufałam ci! Ty mnie wykorzystałeś... Najgorsze jest to, że ja cie kocham! Wynoś się stąd! - wskazałam na drzwi i opadłam na ziemię.
- Isabelle żałuję tego.
- I dobrze. Wynoś się stąd! Wezwę policję, a nie chcesz chyba sensacji w telewizji.- wykrzyczałam mu to, a ten wyszedł.
Wszystko się sypie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam za krótki, ale chyba dramatyczny rozdział. Chciałam zapowiedzieć, że rozdział 24 tak naprawdę rozpoczyna akcję. Może jeszcze nie wyzdrowiałam i do tego cały wczorajszy dzień.
Odejście Zayn'a z 1D naprawdę mnie zabolało.. Zawsze była ta magiczna piątka, a teraz jest już tylko wspaniała czwórka. Wczoraj pół dnia płakałam...
#AlwaysInOurHeartsZaynMalik
Będzie mi/wam brakowało tego tajemniczego... :( Nie zapomnimy
Życzę Zaynowi dalszych sukcesów
środa, 25 marca 2015
Hej!
Piszę notkę, ponieważ próbuje swoich sił na Wattpadzie <>
Jeżeli interesuję was historia nastoletnich Faith i Liam'a to zapraszam!!
http://w.tt/1FTMRh4
poniedziałek, 23 marca 2015
I'm sorry...
Naprawdę mi przykro, wiem, że cały czas moje rozdziały spóźniają się... Chcę dobrze napisać testy, a ten blog pomaga mi się zrelaksować... W sobotę wieczorem znikąd dopadła mnie wysoka gorączka i uwierzcie mi, że ledwo co trafiam w klawiaturę telefonu... Pewnie to dziwne, że mam napisany rozdział, ale wam go nie dodam... Od soboty leżę i się nie ruszam.... W ciągu trzech dni wszystko będzie dodane.... Mam do was kolejną sprawę... Dla mnie dosyć trudną. Niestety nie czuję We live... I tak nikt go nie czyta... Zawieszam go do 15 kwietnia.
Dziękuję jeżeli mnie zrozumiecie. Przepraszam po raz kolejny
xxx Gabi
sobota, 21 marca 2015
Rozdział 24 cz.1 ''Wszystko się sypie''
środa, 18 marca 2015
Notka
xxx Gaba <3
sobota, 14 marca 2015
Rozdział 23 ,,Moments''
Samochód zmierzał prosto na mnie, kierowca zaczął hamować, ale i tak wpadłam na maskę. Lekko zabolało, ale przy bólu, który zadał mi Nathaniel to pikuś. Drzwi się otworzyły, a ja ujrzałam znajomą mi twarz. To właśnie ta osoba dzisiaj ,,pokłóciła'' się ze mną. To ten chłopak. To mój chłopak.
- Isabelle. Boże... Ja pierdole.. No kurwa.... wszyscy tylko nie ty...Kochanie.- zaczął praktycznie krzyczeć.
-Louis uspokój się.. Nic mi nie jest.- podniosłam się, ale poczułam ból po zadanych ciosach.
- Ktoś cie pobił? Co ty tu robisz?- klęknął i pomógł mi wstać.
- Uciekajmy... proszę.- zaniósł mnie do auta i błyskawicznie odjechał.
- Później mi wszystko wyjaśnisz. Teraz jedziemy do szpitala.
- Nie, nie, proszę... nie do szpitala... wszystko ci wyjaśnię.- głowa dosłowni mi pękała.
*5 godzin później*
Po usztywnieniu mojej ręki i odkażeniu ran mogliśmy jechać do domu. Ubłagałam ich wszystkich i wypisałam się na własne życzenie. Louis powiedział, że pojedziemy do jego mieszkania i tak też zrobiliśmy. Idiota cały czas mnie nosi, wszędzie. Leżałam sobie na łóżku i jeszcze dobrze nie wiedziałam co się dzisiaj stało, ale szok nie opuszczał mnie nawet na minutę. Dotychczas odezwałam się zaledwie trzy razy.
Do sypialni wszedł Louis ze szklanką herbaty i usiadł na końcu łóżka.
- Co ty tam robiłaś?- zapytał, widać było, że mimo zmartwienia jest zły.
- Odwiedzałam grób Nicka, gdy...- tu mój głos się załamał.
- Jakiego Nicka?- nie odpowiedziałam, a ten mnie po prostu przytulił.- Zaufaj mi i daj sobie pomóc.
Gdy nie odezwałam się kilka minut znowu zaczął:
- O co chodzi? Proszę wytłumacz mi..- wręcz błagał, ale ja nie mogłam...
- Pamiętasz mój ostatni atak?- zapytałam.
- Jezus i to jeszcze jak.
- Bo wwtedy jąkałamm o tym...no tym...- zaczęłam się trząść,
- Kurwa jaki ja mało spostrzegawczy... Mówiłaś, że jesteś winna..
- Bo on przeze mnie się zabił... To wtedy, gdy rodzice zajmowali się baletem ja spędzałam czas z nim i z Leną... był dla mnie jak starszy brat, ale musiał wyznać mi miłość... Nie kochałam go i stało się... Na moich oczach skorzystał z żyle...- rozpłakałam się,a on przytulił mnie.
- Już dobrze. Odpowiedz na jeszcze na ostatnie pytanie... jeżeli możesz. Kto cie tak załatwił?
Na to pytanie nie mogłam odpowiedzieć, więc pokiwałam tylko przecząco głową i położyłam się na miękkich poduszkach, a on zaczął:
- A może by tak ''cześć kochani''- zaczęła.
- Jasne, zapamiętam. Wchodźcie tylko cicho.- przesunąłem się w drzwiach aby ich wpuścić. Razem podążyliśmy do kuchni.
-Napijecie się czegoś?- zaproponowałem.
- Polej- machnął ręką Liam i usiadł na krześle.
- Dlaczego mamy być cicho? Ma to jakiś związek z Is? Słyszeliśmy coś...- blondynka oparła się o parapet.
- Skąd do kurwy to wiecie? I tak ma....dopiero usnęła.
- Czyli pogodziliście się. To świetnie. Niall.- pisnęła blondynka
- Co was tu sprowadza?- chciałem odwrócić temat Isabelle., bo nie należał do moich najlepszych.
- Mamy pewne podejrzenia.- mruknął Liam wstając i spacerując po przestrzennej kuchni. Perrie natomiast spuściła głowę.
- Jakie?- przerwałem chwile ciszy.
- Zayn.- odparła dziewczyna i udała się do łazienki.
- I Sophie.- przetarł czoło.
- Niby was zdradzają?
- Kurwa no nie wiem... Perrie miała dziś iść z nim do kina, a Soph ze mną do restauracji. Wyszło tak, że nie wiemy gdzie oni są, a my tu.
- Może po prostu coś im wypadło, ale, żeby tak od razu zdrada..- mruknąłem otwierając barek z alkoholem.
- Kurwa Louis, zrozum to już czwarty raz i te ich uśmiechy do siebie. Zdaje sobie sprawę, że od czasu nie układam nam się, ale to nie jest moja wina.
- Uspokój się i pomyśl racjonalnie.- poradziłem i podałem mu drinka.- Mam do ciebie prośbę. Isabelle została pobita- przejechałem dłonią po włosach.
- Jak pobita? Co się dzieje wokoło?- wszedł mi w słowo.
- Daj mi dokończyć.- pokiwał głową.- Nie wiem jak to się stało, ale gdybyś widział jak ona wtedy wyglądała i jeszcze.. jechałem z nudów przez miasto i w pewnej chwili zauważyłem ich.
- Paparazzi?
- Tak. Zmieniłem kierunek jazdy na stary cmentarz na obrzeżach. Spokojnie przemierzałem kilometry, gdy pod maskę wpadła jakaś dziewczyna, szybko wybiegłem z samochodu i zobaczyłem ją... Miała obrażenia, ale nie po potrąceniu. Liam, ja jechałem tylko 40km/h. Chciałem się odlać...
To wyglądało masakrycznie.. Zawiozłem ją do szpitala, ale wypisała się... no i jesteśmy tu. Tak się wkurzyłem.. Kurwa jej ciuchy były podarte, oko podbite i dużo krwi. Ona odezwała się do mnie zaledwie trzy razy. Chodzi mi o to, że ufał tobie i Perrie, więc jeżeliby nawet chłopaki pytali się co z nią odpowiedz, że miała wypadek, ale nic więcej.- wkrótce przyszła Perrie, ale już w lepszym humorze, Przenieśliśmy się do salonu i okazało się, że koniec One Direction zbliża się wielkimi krokami.
- Zaraz wracam.- oznajmiłem, gdy usłyszałem jakieś odgłosy z sypialni.
Isabelle leżała cała zapłakana i zwinięta w kłębek... krzyczała.
- Kochanie jestem, już jestem i nigdy cie nie opuszczę.- pocałowałem jej czoło i przytuliłem. Pierwsze minuty bardzo mnie smuciły. Ona naprawdę się męczyła. Po dłużej nieobecności do pokoju zapukała blondynka, a zaraz za nią Liam. Gdy ujrzeli jak wygląda moja Is, Perrie zakryła usta ręką, a Liam po prostu nie wierzył.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka naklejka :*
Rozdział zawiera liczne wulgaryzmy, ale no cóż xD
Trochę dramatu, który nie będzie nas już opuszczał do ostatniego rozdziału części pierwszej :D
Pewnie wielu z was zastanawia się co znaczy Fool's Gold.... Znaczy złoto głupców.
Co to ma do mojego FF?
Ma i to w sumie wiele.
Gdy zakładałam blog, moją pierwszą myślą było przedstawienie dziewczyny, która ma wszystko prócz miłości i zrozumienia. Tak też w pewnym sensie zrobiłam, ale nie do końca.
Zwróćmy uwagę na rodziców Is. Są bogaci i zarazem głupi.
Takie jest moje wytłumaczenie <3
Zapraszam do ''We live, as we dream'', bo nikt raczej nie czyta :* Hope <3
xxxGaba
Ps. Next w środę
środa, 11 marca 2015
Rozdział 22 ,, One Last Time''
* Miesiąc później*
Nathaniel i sprawa Nicka. Może odwiedziłabym jego grób? Tak, od wielu dni ta myśl chodzi mi po głowie.
Z jego osobą wiąże się wiele złych i tych dobrych wspomnień. W końcu prócz ćpania świetnie się bawiliśmy.
Siedziałam na skórzanym fotelu w salonie i ,,czytałam" książkę. Między czasie popijałam gorąca herbatę. Rachel uczyła się, aby zdać testy ostateczne. Natomiast Allie wyszła gdzieś z chłopakiem. Po usłyszeniu dzwonka do drzwi jak na zawołanie podskoczyłam i pognałam biegiem do drzwi. Przejrzałam się w lustrze i poprawiłam bluzkę.
Otworzyłam drzwi i szeroko się uśmiechnęłam, moim oczom ukazał się Louis.
- Cześć.- pocałował mnie w policzek i wszedł do środka. Zamknęłam drzwi i sprawdziłam zamek, następnie udałam się do salonu.
- Co cię sprowadza?- zapytałam otwierając okno, aby wpuścić jesienne powietrze do pomieszczenia.
- Nie mogę po prostu cię odwiedzić? - odpowiedział krzywo się uśmiechając. Coś nie grało... przez ten miesiąc naprawdę się związaliśmy... stałam się szczęśliwa.
- Oczywiście, że możesz, ale wszystko w porządku?- dopytałam, a chłopak wstał z fioletowej kanapy i przeszedł się po pokoju.
- Modest. To jest wkurwiające.... Niall on się zakochał, ale nie ma prawa być szczęśliwy.- tłumaczył, a na jego czole pojawiła się żyłka.
- Ustawka?- zapytałam przyciszonym głosem i weszłam do kuchni, nalałam do szklanki wodę i wskazałam na butelkę soku, ale Louis odmówił.
- Ludzie myślą, że sława, kasa to wszystko... jest coś jeszcze....
- Chcą nas rozdzielić?
- Nie pozwolę na to, ale nie w tym rzecz...Rozważamy koniec.- po tych słowach nerwowo wypuścił powietrze.
- Dlaczego? Przecież tyle osiągnęliście... a fani?- w tym momencie drzwi się otworzyły, a do środka wszedł Niall trzymający za rękę Allie. Chwila Niall i Allie? To o nią chodzi? Trzymali się za ręce i uśmiechali, ale gdy ujrzeli nasze miny zrozumieli o co chodzi.
- Myślisz, że to dla nas łatwe? Nic nie wiesz..- wkurzył się i nawrzeszczał na mnie.
- Przecież zdaję sobie z tego sprawę, ale nie musisz się drzeć.- trzasnął drzwiami i tyle było po Louisie, Dziwiło mnie, ponieważ w tak krótkim czasie zdenerwował się..
- Nie zrozum go źle...- odpowiedział Niall i przysiadł się koło mnie.
- Długo jesteście razem?- zapytałam patrząc na blondynkę.
- Od miesiąca.- odpowiedziała.
- Szczęścia życzę ,- wstałam i powolnym krokiem udałam się po kurtkę i buty. Zdążyłam jeszcze chwycić torbę i wybiegłam na klatkę schodową.
Niesamowicie się wkurzyłam. Louis przez ostatni czas był uroczy i opiekuńczy, może to czas sielanki? A dotychczasowy Loui to tylko chwyt reklamowy?
Przemierzałam zatłoczone ulice bez najmniejszego celu, aż w końcu dotarłam na przystanek autobusowy. Sprawdziłam godzinę odjazdu i usiadłam na ławce obok starszej kobiety. Widać było zmęczenie w jej oczach, a ręce były pokryte masą zmarszczek. Odblokowałam ekran smartfona i ujrzałam kilka nieodebranych połączeń. Nie wiem czym się tak zdenerwowałam, to nie była nawet wiarygodna kłótnia, Może po prostu chciałam spędzić wolną sobotę w spokoju? Ostatnio wzięłam nadgodziny, ponieważ marzę o studiach. Połowa mojej wypłaty idzie na czynsz, a reszta do skarbonki. Oszczędzam ile wlezie.
Po kilku minutowym marznięciu wreszcie kupiłam bilet i usiadłam na samych tyłach. Mój cel był prosty.... grób Nicka.
Wstąpiłam do kwiaciarni przy cmentarzu i zakupiłam czerwoną róże. Pamiętam jak godzinami opowiadaliśmy sobie o właśnie tych kwiatkach. Był moim najlepszym przyjacielem, przyjacielem. Gdybym więcej pomyślała i nie odrzuciła.... Może dalej by żył? Narkotyki zniszczą każdego, ale miłość tylko tych wybranych.
Grób odwiedziłam tylko raz, zaraz po jego śmierci. Później zniknięcie Leny zmieniło mnie na zawsze.
W powietrzu dało się wyczuć specyficzną woń zniczySzłam dosłownie minutę i ujrzałam marmurowy grób, a w górnym rogu zdjęcie z podpisem:
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej kochani!
Spodziewaliście się zapewne rozdziału o miłości i wgl, ale trochę się tu działo...
Chciałabym was poinformować, że dodałam rozdział na mojego drugiego bloga.
Next w niedziele xD
Dzięki za komentarze zarówno na poprzednim rozdziale tu jaki i na drugim blogu...
Alex P. twoja nazwa jest xDxD
Jak wiecie ja i Modest!...... No niech tak pozostanie <3
Dzięki i zapraszam <3 :*
niedziela, 8 marca 2015
Rozdział 21 ,, Never say never ''
Gdy Louis wysadził mnie pod domem, szybko wybiegłam do środka. Wczoraj postanowiłam, że zamieszkam z dziewczynami. Po co mam obciążać ciotkę....
czwartek, 26 lutego 2015
niedziela, 22 lutego 2015
Rozdział 20 ,,Help!''
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mój oddech stał się płytszy, obraz zamazany, a ciało bezwładne. Nathaniel krzyknął coś w stylu ,,To nie koniec'' i poszedł sobie, a ja w pobliżu starych, śmierdzących koszy czekam na śmierć. Z moich ust wydobył się żałosny krzyk ,,Pomocy''. Powieki stawały się coraz cięższe, ale próbowałam oddychać i jednocześnie wołać. Nogi odmówiły posłuszeństwa i upadłam. Jeżeli to moja wina, jeżeli tak było naprawdę? To ja, to właśnie ja jestem wszystkiemu winna. Nie dość, że nie mogłam złapać powietrza to jeszcze to poczucie winy. Usłyszałam czyjeś krzyki i z moich ust wydobyły się dwa słowa ,,Kocham Louisa''.
********************************
*Perspektywa Louis*
Właśnie dostałem telefon, od ciotki Is. Byłem strasznie zdenerwowany. Wybiegłem nie mówiąc nic nikomu i pojechałem do szpitala. Kto doprowadził ją do takiego stanu? Ostatnim razem nie było powodu... Oby jej nic nie było.
- No kurwa!- wydarłem się sam do siebie, gdy na parkingu nie było miejsca. Zostawiłem samochód na pierwszym lepszym chodniku i poszedłem do rejestracji.
- Isabelle Lavroon!- mruknąłem do suchej baby.
- Proszę spokojniej.- podniosła ręce jakby chciała mnie uspokoić, ale to tylko jeszcze bardziej mnie zdenerwowało.
- Gdzie ona jest?- zapytałem nieco spokojniej z fałszywym uśmiechem.
- Jest pan kimś z rodziny?
- Tak. Gdzie ona jest.- musiałem skłamać.
- Sala numer 267, to na czwartym piętrze. - na nos założyła okulary i schowała się pod toną papierów.
Nie chciałem czekać na windę i pognałem schodami. Gdy ujrzałem rudą czuprynę Any, byłam trochę spokojniejszy.
- Dzień Dobry. Co z nią?- przywitałem się.
- Witaj. Lekarz wspomniał coś o ataku paniki. W karetce mówili mu, że jak przyjechali straciła przytomność i miała większe problemy z oddychaniem.- po jej bladych policzkach spłynęły łzy.- Nic nie wiadomo.
- Ja z nią zostanę, pani powinna odpocząć, bo nawet jedna godzina tu siedzenia w takich nerwach męczy.
- Faktycznie źle się czuję... Zadzwonię po Alana.. Proszę informuj mnie na bieżąco.
- Oczywiście.- zniknęła za korytarzem, a ja próbowałem się czegoś dowiedzieć.
Siedziałem na korytarzu chyba z kilka minut, a wydawałoby się, że kilka godzin.. i zadzwonił telefon.
()
- Gdzie ty kurwa jesteś?- pierwsze co zapytał Harry.- Mamy zaraz wywiad.
- Trudno nie ma mnie i nie będzie. Jestem w szpitalu.
- Co ci się stało? Ja pierdole jak dziecko....
- Nie mi tylko Is... Miała atak, jest nieprzytomna.
- Jezus. Auć.
- Nie rób sobie jaj i daj mi spokój. Powiedz, że sprawy rodzinne czy coś. Nara.
- Nic nie obiecuje.
Nie dokończył chyba, ale się rozłączyłem. Wtedy właśnie na korytarz wyszedł lekarz.
- Dzień Dobry. Pan jest z rodziny?- zapytał poprawiając wąsy.
- Tak. Co z Isabelle?
- Jej stan jest stabilny i wybudziła się, ale jest w szoku. Okropnym szoku i najlepiej będzie jeżeli zabierze ją pan do psychologa. To konieczne.- mówił i mówił
- Mogę ją zobaczyć?
- Owszem tylko proszę cicho. Na sali mamy innych pacjentów.
Nie odpowiedziałem i wszedłem. Zobaczyłem ją na ostatnim łóżku.
- Cześć Isi.- powiedziałem niepewnie.
- Hej.
- Jak się czujesz?
- Dobrze. Zrobili wielki cyrk. Przecież to ja jestem winna, a nie on. On tylko mnie kochał, a ja nie....
- O czym ty mówisz?
- To moja wina. On się zabił, bo go nie kochałam.
- Kto? Przestań nie możesz kochać każdego.
- Ale on..- płakała.
- Spokojnie...
- Nie, nie spokojnie. Jakbym mu to powiedziała wprost to nadal by żył, albo jakbym go chociaż powstrzymała..
- Chodzi ci o tą historię?
- To moja wina... idź do zespołu i nie trać na mnie czasu....
- Daj spokój, jesteś ważniejsza od nich.- Wtedy nasze oczy się spotkały. Jej blade policzki nabrały czerwieni, ale nagle się obróciła speszona.
- Nie gadaj głupot, zresztą już dobrze się czuję i idę po wypis.- dosłownie wyrwała wszystkie rurki i wstała. Prawie upadłaby gdyby nie moja szybka reakcja.
- Na pewno?
- Jjj-aaa prze-prze-pra-przaszam....
- Is spokojnie... Jestem przy tobie i zawsze będę. Nikt nie zrobi ci już krzywdy.- położyłem ją.
- Przepraszam, jestem zdenerwowana. To wszytko mnie przerasta...- z jej oczu poleciały łzy...
* Dwa dni później*
Z Isabelle wszystko już dobrze. Z tego co wiem była osłabiona. Codziennie ją odwiedzałem, a uczucie rosło. Chciałem jej to wszytko wyznać, ale niesamowicie się bałem. Dzisiaj rano zdecydowałem, że trzeba to poukładać. Właśnie podjechałem pod szpital. Obiecałem jej to, a dzisiaj jest idealny wieczór. Zauważyłem ją, niosła ciężką torbę, więc szybko wysiadłem i włożyłem bagaż do bagażnika. Otworzyłem jej drzwi po drugiej stronie, a ta tylko się uśmiechnęła.
- Obrazisz się jeżeli później zabiorę cie w magiczne miejsce?- zapytałem.
- Nie, oczywiście, że nie, a powiesz chociaż jakie? Chciałabym się w miarę ubrać,,,,
- Eleganckie...
- Och, no to się pan stara..- żartowała.
- Żeby pani wiedziała..............
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć i czołem mili państwo :* :* :* :*
Nie mogłam się doczekać i po prostu również dzisiaj wstawię pierwszy rozdział ,,We live, as we dream''. Jeszcze tylko wspomnę, że będzie zakładka z moimi innymi blogami i tyle xD
Co do tego bloga....
Co myślicie o miejscu na randkę? Co wam się wyobraża....? jakie to miejsce? I czy Louis wyzna jej miłość...??
Piszcie w komach :* <3
Kocham was ptysie misie i coś tam jeszcze :* :*
( WOW ile czułości z mojej strony....)
Informacja
sobota, 21 lutego 2015
Nowy Blog
Mam dla was link do nowego opowiadania o Nelly i Lou :* :*
Nazywa się ,,We live, as we dream'' pewnie to już wiecie xD
http://nelly-louis-hope.blogspot.com/
czwartek, 19 lutego 2015
Rozdział 19 ,, You'll never love yourself half as much as I love you
- Gdybym uwierzyła w siebie.... Może skończyłabym inaczej... Mam za mało wiary w siebie..
-To przez nich. Jestem pewien, że jeszcze możesz spełnić marzenia.. Musisz. - Gdy wypowiedziała te słowa zawiał mocny wiatr, wtuliła się we mnie. To było takie miłe, przyjemne. Jej pachnące włosy... Jak truskawki. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie, ale ktoś taki jak Niall musiał nam przeszkodzić.
- Hej Louis ja chcę je w domu!!- krzyknął.
- Ej! On jest zboczony! Maca moją siostrę!- wybiegła za nim Rachel.
- Nic nowego...- stwierdziłem.
- No kurwa to chyba dobrze, a możesz to powiedzieć medią?- wybuchnął Niall.
- Ok.
- Ale byłaby sensacja... ,, Niall Horan z One Direction jednak nie jest gejem! Obmacuje nowo poznane dziewczyny!"- w końcu odezwała się Is.
- Czy ty uważasz, że jestem gejem?- odezwał się
- Ja tylko plotkuje... Pft- uśmiechnęła się. - Niall co zrobiłeś z Allie? Ona ma tylko 16 lat!
- Zgwałciłem!! Nie no poszła coś ugotować.- odpowiedział
- Zostaw je Niall. - Powiedziałem.
- Chciałbyś, żebym coś ugotowała... Mogę cię pocieszyć jedynie ciastkami.- wyłoniła się Allie
- Ale jesteś..- mruknął
- Skoro nie chcesz... Zjem sama.- fuknęła.
- Zostańcie...
- Dziewczyny jeżeli nie macie gdzie mieszkać to u nas jest dużo miejsca.- odezwał się Niall.
- Dzięki, ale damy sobie radę.- szybko odpowiedziała Rachel i pożegnała się z nami. Jej siostra Allie stała w kącie nie odzywając się.
- Ze mną się nie pożegnasz?- podszedł do niej Niall.- Boisz się mnie?.
Reszty nie słyszałem, bo oddaliłem się od reszty.
- Is, musimy już jechać, będę tęsknić, ale przynajmniej wiem, że masz dobre towarzystwo i ten cały Bradley ci nie grozi.- pocałowałem ją w czoło i wyszedłem zanim ta zdążyła coś powiedzieć.
* Isabelle*
Louis po prostu wyszedł za nim zdążyłam coś zrobić. Pocałował mnie w czoło. Jego wargi takie ciepłe, miłe, stałam w bezruchu kilka minut, aż usłyszałam trzask oznajmujący iż i Niall sobie poszedł. Allie zachowywała się inaczej, a Rachel musiała zapanować nad nami obydwoma.
- Czy ty i Louis...?- zapytała.
- Nie, nie i jeszcze raz nie. Poznaliśmy się miesiąc temu, wiem on sławny i w ogóle, ale jest naprawdę fajny. Normalny, a nie jak inni.- broniłam go.
- Ale ty tak po prostu? Idziesz sobie i nagle on?- kiwała głową Allie
- Sama nadal nie wiem czy to nie za kolorowe, ale no cóż nadal żyję i on też... Chyba, że to sen?- mrugnęłam do niej.
- Dobra, nie wiem jak wy, ale czuje się zmęczona. Isi, pozwolisz, że się położę?- zapytałam Rachel.
- Oczywiście. Co wy macie z Isi? W ogóle do dupy przezwisko.- broniłam się.
- Skończ, dobranoc.- po chwili Rachel wchodziła już po schodach. Allie i ja postanowiłyśmy, że jeszcze coś zjemy.
Otworzyłam stare drewniane drzwi do kuchni i weszłam do środka. Jak zwykle pachniało piwoniami. Moja ciotka je uwielbia. Od kiedy pamiętam na stole zawsze gościły różowe kwiatki. Allie chciała mi pomóc w robieniu kolacji, ale jej zabroniłam. W końcu to gość, co prawda nie zapraszany, ale zawsze gość. Jestem tak zdenerwowana jutrzejszym dniem. Ciotka pewnie będzie mnie bronić,a Alan? On nigdy mnie nie akceptował, a dobrze wiedział, że moje kontakty z nimi było ograniczone. Ana i Nathalie- moja matka, nigdy zbytnio nie darzył się sympatią. Nawet w dzieciństwie nie potrafił spędzić razem minuty w jednej piaskownicy.
- Herbaty?- zaproponowałam.
- Tak, dzięki.
- Cukier? Mleko?- zapytałam.
- Jak każdy anglik.... Isabelle uspokój się to tylko ja. Jesteś taka poważna...- mruknęła.
- Ok.
- Teraz usiądź spokojnie i mnie posłuchaj. Jutro wcześnie rano ja i Rachel wyjdziemy. Nasz znajomy załatwił nam mieszkanie. W każdej chwili możesz z nami zamieszkać. Niczym się nie martw bo we wczesnych latach się załatwisz na starą babę.- powiedziała.
- Możecie zostać. Miałam pogadać z Alanem...
- Już mamy załatwione, a teraz pozwól, że dokończę herbatę.
Rano wstałam dosyć wcześnie, bo w poniedziałki pracuję. Łóżko dziewczyn było zaścielone. Pewnie już wyszyły. Akurat na podjazd wjechał czarny Ford. Otworzyłam okno i przywitałam z uśmiechem ciotkę i Alana. Gdy weszli do domu podążyłam w stronę szafy z ubraniami. Wybrałam prosty zestaw. Dzisiaj pogoda zbytnio nie dopisywała. Właśnie w takich chwilach żałowałam, że nie posiadam pojazdu.
Udałam się do łazienki, gdzie przygotowałam się do pracy. Na dole jeszcze jeden raz przywitałam się z wujostwem i wyszłam wcześniej z domu. Po wydarzeniach z minionego weekendu nie miałam siły na większe rozmowy. Przemierzałam ponure ulice Anglii czując na sobie czyjeś spojrzenie. Zaczęłam się nerwowo obracać, jednak niczego nie zauważyłam. Ruszyłam dalej, ale nagle poczułam silne ręce na swoich ramionach. Chciałam krzyczeć, ale coś mnie zatrzymało.
- Isabelle, ale się zmieniłaś.- odezwał się Nathaniel.
- Czego chcesz? Mówiłam wam, że odchodzę... pamiętasz po samobójstwie Nicka.- wstrzymywałam płacz.
- Przecież nic ci na razie nie zrobię, ale dobrze wiesz, że to przez ciebie on się zabił.
- Blefujesz.
- Niby dlaczego mam to robić?
- Spójrz na siebie, każdy powie, że uciekłeś z więzienia.
- Zamknij się suko.
- Sam się zamknij.
- Tak jak się zamknął Nick? On cie kochał, ale ty wolałaś tego bachora.
- Żadnego nie chciałam. Chciałam tylko spokoju.
- Nick sam mi mówił, że byłaś dla niego jak siostra, ale potem musiał się zakochać.
- To nie moja wina.
- Może moja?
- Niczyja.
- Dobrze o tym wiesz. Kilka dni temu znalazłem jego zeszyt. Opisywał tam wszystko. Nawet ciebie. Później próbę samobójczą.- gdy z jego ust padły te słowa z moich oczu poleciały łzy, a ja dostałam kolejnego ataku.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hi directionerki!
Jak tam podoba się zwiastun?
Co myślicie o geju Niallu?
Przepraszam za opóźniony rozdział. Next w sobotę misie :*
Co do mojego drugiego bloga to mam dla was dobre wiadomości. Zamówiłam już szablon, a jeżeli wszystko dobrze pójdzie to prolog wstawię w następnym tygodniu. Zdradzę wam tylko nazwę..... ,, We love, as we dream''
Pozdrowienia Gaba :* <3 :* <3
wtorek, 17 lutego 2015
Notka
Piszę do was, ponieważ mam mieszaną wiadomość.
Rozdział według moich obliczeń miał pojawić się dzisiaj. Co prawda mam go prawie gotowego, ale po co dodawać krótkiego i beznadziejnego posta? Sama nie wiem, dlatego obiecuję, że dobry rozdział pojawi się w czwartek, a następny w sobotę :*
Przepraszam <3
Pozdrowienia Gaba <3
wtorek, 10 lutego 2015
Rozdział 18 ,,The story of my life I give her hope I spend her love until she’s broke inside''
Po przeczytaniu wiadomości powróciłyśmy do rozmowy. Akurat miałyśmy zamiar założyć się kto więcej wepcha do buzi pianek, gdy zadzwonił dzwonek. Poprosiłam dziewczyny, aby na mnie poczekały.
Szybko zbiegłam po schodach biorąc ze sobą klucze. Krzyknęłam ,,Już otwieram'' jak na jakimś bazarze. Sama się zaczęłam śmiać.
Otworzyłam drzwi o które ktoś się opierał i tym samym ,,ktoś'' czyli Niall runął na ziemię. Louis zaczął się śmiać, a ja stałam w drzwiach jak ostatni kołek.
-Co wy tu robicie?- zapytałam poddenerwowana.
- Stoimy.- odparł Louis
- Lub leżymy. Dzięki Isi.- wykrzywił się Niall.
- Isi? Co wy macie z Isi. Sorry Niall.- podałam mu rękę.
- A co ty masz z Isi?- uśmiechnął się Lou.
- Już nic, ale co was sprowadza?
- Pomyśleliśmy, że cie odwiedzimy i coś zjemy...- mruknął Horan.
- Dziwnie mówiłaś jak do ciebie dzwoniłem.- odpowiedział Louis.
- Dzwoniłeś do mnie dziesięć minut temu. Poza tym mam po prostu zły dzień.- odparłam.
- Nie zaprosisz nas do środka?- dopytywał się Niall.
- Niall, zboku ona jest młodsza, a ty to wykorzystujesz i patrzysz się jej na tyłek...- śmiał się Louis podając rękę dziewczyną. Allie, gdy usłyszała komentarz spaliła buraka.
- Mogę cie prosić na słówko?- szepnął do mnie Louis.
- Tak, to może wyjdźmy na taras...
- Dobra chodź.- złapał moja rękę i pociągnął niezauważalnie.
Drifting, weightless waves try to break it
I'd do anything to save it
Why is it so hard to save it?
Sit tight like book ends
Pages between us
Written with no end
So many words we’re not saying
Don’t wanna wait til it's gone
You make me strong
I’m sorry if I say I need ya
But I don’t care, I’m not scared of love
'Cause when I'm not with you I'm weaker
Is that so wrong?
Is it so wrong?
Think of how much love that’s been wasted
People always trying to escape it
Move on to stop their heart breaking
But there’s nothing I’m running from
You make me strong
So baby hold on to my heart, oh
Need you to keep me from falling apart
I’ll always hold on
'Cause you make me strong
I’m sorry if I say I need ya
But I don’t care, I’m not scared of love
'Cause when I'm not with you I'm weaker
Is that so wrong?
Is it so wrong?- zaśpiewał tak ślicznie, że aż zamknęłam oczy, a ten złapał mnie za rękę.
- To było piękne. W sumie to może dziwne, ale zazdroszczę ci...
- Czego?
- Spełniłeś marzenia, rozwijasz się, masz kochającą rodzinę, przyjaciół, a ja? Ja stoję w miejscu...
- Przestań. Masz mnie i chłopaków, Perrie, Sophie, dziewczyny. Ciotka cie kocha, a co do marzeń... Zawsze mogą się spełnić...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chciałam podzielić ten rozdział na dwie części dlatego taki krótki. Przepraszam za podkreślenie.... coś nawaliło...
Co myślicie o One Direction i Rachel z Allie?
Czy Isabelle spełni marzenia?
Co na to wszystko Louis?
Przypominam o ankiecie xD
No i mam ferie. xD Będę pisać <3 <3
Jutro zwiastun!!!!! Koniecznie czekajcie na niego koło 20:00 !!!