sobota, 11 kwietnia 2015

Rozdział 26 ''..To mój najlepszy, a zarazem najgorszy dzień w życiu''

*Isabelle*
Chciałam się poruszyć, ale nie mogłam. Dosyć dziwne uczucie. Poczułam, że ktoś cały czas trzyma moją rękę. Powoli otworzyłam oczy, ale zaraz je zamknęłam. Światło było zbyt jasne i rażące.
Podjęłam się drugiej próbie. Tym razem poszło lepiej. Ścisnęłam dłoń i jak na zawołanie usłyszałam zachrypnięty głos Louis'a.
- Isabelle. Obudziłaś się.- szepnął. Spojrzałam na swój nadgarstek i zrozumiałam coś tak naprawdę stało. Jak poparzona wyrwałam dłoń i w miarę swoich możliwości odsunęłam się na łóżku.- Przepraszam.- popatrzył wprost w moje oczy.
- Potrzebuję czasu.- tylko tyle mogłam z siebie wydusić. Czułam te wszystkie kable i rury, a myśl, że ktokolwiek mnie dotykał, wywołała dreszcze. W powietrzu unosiła się woń leków i szpitala. Myślałam, że jest ok i to tylko kilka zadrapań, ale coś jeszcze było nie tak. Zaczęłam w głowie odtwarzać ostatnie wydarzenia. Kłótnia z Louisem.... Śmierć ciotki. Śmierć. Najgorsze z możliwych. Łza wypłynęła z mojego oka, ale szybkim, zwinnym ruchem ją otarłam. Niestety Louis i tak to zauważył.
- Wszystko będzie dobrze.- zaczął mnie pocieszać.
- Jaki jest dzisiaj dzień?- zapytałam.
- Sobota. Byłaś w ciężkim stanie, wprowadzili cię w śpiączkę.- mruknął wstając.
- Minęły dwa cholerne dni.- zapomniałam się i szepnęłam je na głos.
- No dla wszystkich cholerne...- chciał coś powiedzieć, ale do sali wszedł lekarz.
- Powinien nas pan poinformować.- powiedział. Od razu wiedziałam, że z kim jak z kim, ale z nim nigdy nie załapie kontaktu.- Pacjentce mogło się coś stać, a wtedy obarczono by mnie.- dodał drapiąc się w plecy.
- Ale mi się nic nie stało! Zresztą dopiero przed sekundą się obudziłam.- podniosłam głos co tylko mi zaszkodziło.
- Widzi pani....- zaczął coś zapisywać na kartkach  Louis wyszedł.
- Kiedy stąd wyjdę?- zapytałam leżąc półprzytomna
- Trudno mi powiedzieć. Czujesz się lepiej, bo jesteś na silnych lekach. Miałaś poważny krwotok. Do tego anoreksja.- zaczął mi mówić ''na ty''. Jaka anoreksja? Fakt jest taki, że nie jadłam za wiele, ale żaby aż tak.
- Ale ja nie chciałam schudnąć.- oburzyłam się.
- Mógł to być odruch, nie byłaś tego świadoma.- bez słowa pożegnania wyszedł.
Przez następne kilka godzin odwiedzała mnie Perrie czy też Rachel z Allie. Nawet Liam. Nasze rozmowy skończyły się jedynie na ''cześć, jest ok''. W głębi duszy czułam się podle, ale  to niezbyt kontrolowanie.
Cały dzień leżałam. Gdy już zasypiałam, drzwi się otworzyły, a do sali wwieziono kolejną samobójczynie. Przynajmniej nie będę samotna.
Po pewnym czasie pielęgniarki w średnim wieku wyszły, a ja postanowiłam zacząć rozmowę. Spojrzałam na nastolatkę i doznałam szoku.
-Isa.
-Lena.
- Ile to będzie?- zapytała wycierając łzy.
- Cztery lata jak nie więcej.- odparłam nie przestając patrzeć na nią.- Co się stało? Gdzie byłaś? Szukałam cię.- zaczęłam.
- Oni zrobili to podstępem. Mieszkałam w Norwegi.- odpowiedziała.
- Dlaczego tu jesteś?
- Uciekłam. Matka i ojciec doprowadzili do rozpadu mojego związku. Byłam w ciąży...- zaniosła się szlochem.
- Przepraszam, nie wiedziałam.
- A niby skąd. Co z tobą?
- Nie wytrzymałam. Ana nie żyje.- pociągnęłam nosem i z ciekawością przyglądałam się przyjaciółce.
- Twoja ciotka? Przykro mi.
- To moja matka..
- Jezus. Nie oni?
- Nie wiem już nic. Czuje się zagubiona. Chłopak mnie wydał...- osłabiona kroplówką i lekami podciągnęłam się do góry.- Farbowałaś?- zmieniłam temat.
- Musiałam. Ukrywałam się, już nie jestem taka sama.- nie spuszczała ze mnie wzroku.
- Zauważyłam.- mruknęłam.- Tęskniłam.
- Ja również.- od tej chwili nastała cisza. Wcale nie niezręczna, po prostu cisza,
Zasnęłam.


Lights go down and
The night is calling to me, yeah
I hear voices singing songs in the street
And I know


That we won't be going home
For so long, for so long
But I know that I won't be on my own, yeah
I love this feeling and


Right now
I wish you were here with me (oooh)
'Cause right now
Everything is new to me (oooh)
You know I can't fight the feeling
And every night I feel it
Right now
I wish you were here with me (oooh)


Late night, spaces
With all our friends, you and me, yeah
Love these faces
Just like how it used to be


And we won't be going home
For so long, for so long
But I know I won't be on my own, on my own
I'm feeling like

Right now
I wish you were here with me (oooh)
'Cause right now
Everything is new to me (oooh)
You know I can't fight the feeling
And every night I feel it
Right now
I wish you were here with me (oooh)


And I could do this forever
And let's go crazy together


Lights go down and
I hear you calling to me, yeah


Right now
I wish you were here with me (oooh)
'Cause right now
Everything is new to me (oooh)
You know I can't fight the feeling
And every night I feel it
Right now
I wish you were here with me (oooh)



Śpiewano mi, że wszystko będzie okay, ale czy to prawda? Nigdy, nigdy! I nie istnieje tu zasada ''Never say never''.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdział zaczęłam pisać tydzień temu.Napisałam go dokładnie trzy razy, ale ten trzeci najlepszy.
Co prawa mogłam wam dać byle co... Niestety późniejsza fabuła nie zgadzałaby się później!
Co myślicie o Lenie?
A Louis?
Pozdrawiam Gaba <3


2 komentarze:

  1. Biedna Is :( Trochę ją rozumiem. Życie czassmi daje w kość :(
    Do następnego Skarbie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Sorry, że pojawiłam się tu tak późno :)
    Super rozdział :) Myślę, że powinna wybaczyć Louisowi ;)

    PS zapraszam na mojego bloga o Harrym :) znajdziesz go pod starym adresem :)

    OdpowiedzUsuń