piątek, 6 lutego 2015

Rozdział 16 ,,Love''

*Isabelle*
Ostatnie dni spędziliśmy w najlepszych humorach. Bawiłam się jak nigdy, jednak każdego wieczora myślami byłam daleko. Bałam się soboty. Codziennie przychodziły nowe SMS no i ten.... Brad postanowił zmienić miejsce na stary most w lesie. Tam nikt nie chodzi i ja normalnie również. Bałam się. Louis cały czas pomagał mi psychicznie. Zaczęłam do niego czuć coś więcej niż przyjaźń. Teraz można byłoby nazwać to zauroczeniem. Przyspieszone bicie serca, ale dobrze wiedziałam jaka była prawda. On jest kimś, a ja dziewczyną z nieciekawą przeszłością. Jednym słowem NIKIM. Dziś przyjechaliśmy do Londynu. Kilka godzin temu rozstałam się z nimi. Za kilka minut nadejdzie TEN czas. Spotkanie. Chciałam aby ktoś ze mną poszedł, ale Louis nie wie o zmianie planu. I dobrze. Z jednej strony chciałam czuć jego ciepło przy mnie, ale nie wiemy jakby zareagowałby Bradley. Przecież to psychopata. Dla niego nie liczą się uczucia tylko to co on chce.
Szłam po leśnej ścieżce cały czas czując czyjś wzrok. Przeszył mnie dreszcz. Teraz nie mogłam się wycofać, jest za późno. W myślach powtarzałam jedno słowo ,,STRONG''. Liczyłam kroki....37,38,39,40,41,42,43.......56. Tu przerwałam. W oddali było widać oświetlony mostek. Było okropnie zimno, a ja w samym swetrze. Idiotka. Ostrożnie weszłam na drewnianą powierzchnie. Robiłam to dla innych i w pewnym sensie dla niego. Bradleya. Nie kocham go, ale zawsze staram się wysłuchać ludzi. Nawet tych najgorszych.
Czekałam dziesięć minut, miałam zamiar już iść, ale z ciemności wyłonił się on.
- Widzę, że przybyłaś.- stanął zaledwie dwa kroki ode mnie.
- Przejdź do rzeczy.
- Chciałbym abyś wróciła do mnie. Wyjeżdżam, a ty ze mną. Zostałaś sprzedana... Podziękuj mamusi i tatusiowi.- zaśmiał się szyderczo, a  ja ledwo powstrzymywałam łzy.
- Nigdzie z tobą nie jadę... Weź sobie Rebece, a nie mnie.- spokojnie wypowiedziałam te dwa zdania.
- Tak pogrywać nie będziemy i nie chce tamtej suki. Co to dla mnie za przyjemność. - mruknął.
- Jeżeli to wszystko to daj mi spokój.- fuknęłam mu prosto w twarz, a ten złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął do siebie. Wziął mnie na ręce. Byłam bezbronna. Uderzałam go i płakałam. To był koszmar. Zbliżaliśmy się do samochodu, którego wcześniej nie zauważyłam. Postanowiłam działać, więcej ugryzłam go w ramię, ten podskoczył. Wiele mnie to nie dało wręcz przeciwnie. Z całej swojej siły uderzył mnie w policzek. To było takie silne uderzenie, że opadłam na ziemie. Obraz mnie się zamazał. Myślałam, że to koniec. Że mnie zabije, ale zjawił się ON. Louis. Skąd on tam się znalazł. Nie wiem. To działo się tak szybko. Zaskoczył go od tyłu. Usłyszałam tylko jęk Bradleya. Louis podniósł mnie i przytulił. Trwało to kilka sekund. Później biegliśmy aż wsadził mnie do auta. Odjechaliśmy kawałek i zatrzymał się.
- Is... Spokojnie ten psychopata nic nigdy ci nie zrobi. Jezu czemu nie mogłem wcześniej.- dotknął napuchniętego policzka.
- Dzi-dzz-zzi-ęęę-kkuje.- szepnęłam.
- Pojedziemy do mojego mieszkania za Londynem. Tam dojdziesz do siebie.- wyruszył, a ja zasnęłam. Po kilku minutach znowu czułam się podnoszona. Chciałam się sprzeciwić, ale nie miałam już siły psychicznej. Usłyszałam otwieranie drzwi i zostałam położona na miękkim łóżku. Louis pocałował mnie w czoło.
- Proszę zostań.- poprosiłam.
- Oczywiście.- położył się koło mnie i przykrył nas kocem. Nadal się bałam.
- Dziękuje, że mnie uratowałeś. Bo ja nie wiem co on mógłby...
- Proszę. Nie rozumiem dlaczego mi nic nie powiedziałaś?- zapytał.
- Bałam się, że komuś się coś stanie. Co z nim?
- Policja go zabrała i nawet tatuś mu nie pomoże.
- Skąd wiedziałeś gdzie jestem?
- Możesz się obrazić, ale sprawdzałem twój telefon. Martwiłem się o ciebie.
- Nie obrażę się.
- Wiem o wszystkim, nie martw się nic ci nie zrobi. Nigdy. Teraz lepiej idź spać, bo jesteś zmęczona.- przytulił mnie, a  ja przymknęłam oczy i tak zapadłam w sen.

Twój dotyk wywołuje dreszcz
Bo jest jak jesienny deszcz
Który wypełnia mnie powoli
I jest zupełnie bez kontroli
Uwielbiam twoje słowa
Bo są jak magiczna budowa
Która skleja cały mój świat
I daje najpiękniejszy kwiat
Twój uśmiech jest początkiem i końcem
Bo mój świat rozświetla się słońcem
Twoja bliskość daje mi odrobinę nieba 
I wiem, że nic mi już nie potrzeba
Bo kiedy jesteś przy mnie blisko
Zmieniasz w moim życiu wszystko
A moje serce kocha z całych sił
Nawet jeśli to tylko kilka chwil.


*Louis*
Kłamstwo mojego nie bruka pióra,
Oczu mych obraz tłumaczy,
Chytrości nie zna moja natura,
Hołd ci oddaje moja luba
A gdy chcesz poznać moje skryte zdanie,
Masz z pierwszych liter szczere wyznanie.

Gwałtownie się przebudziłem. Od razu spojrzałem na Isabelle, która była przytulona do mnie. Bałem się o nią. Od tych dwóch tygodni czuję, że moje życie nabiera sensu. Ona jest wspaniała. Ja wkurwiającym kłamcą. Muszę jej wyznać prawdę inaczej może się zdarzyć powtórka z dzisiaj. Porwanie. Została sprzedana jak zwierze. To chore. Mam do siebie okropne pretensje. Sen był tak rzeczywisty, jakbym jej mówił go. Wziąłem do rąk telefon i zacząłem go pisać. On ma coś w sobie tak jak ona. Jest dla mnie autorytetem, ideałem, mądrością i częścią mnie. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hi to ja <3 Przepraszam za kolejne spóźnienie. Nienawidzę się za to. Chciałam aby ten rozdział był magiczny i ciekawy. Nie byłam pewna pierwszych scen, dlatego też od wtorku co napisałam to usuwałam. Wiersze idealnie tu pasują. Next najprawdopodobniej w niedziele <3 Pozdrawiam :*









5 komentarzy:

  1. Udało ci się! Dzięki tym wierszom był baaardzo magiczny ;) Ahhh Louis taki bohater :) Grzebanie w czyimś telefonie jak wdać nie zawsze jest złe, w tym przypadku uratowało Is. Louis ją uratował. I chyba się w niej zakochał.
    Do następnego <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* uratował i może się w niej Zakochał no ale do miłości jeszcze im daleko xD

      Usuń
  2. super :* wiersze dodały temu rozdziałowi, jak to sie nazywa? MAGII! tak właśnie! :D mam nadzieje ze ten Bradley, czy jak mu tam na imię, już nic jej nie zrobi...
    Lou taki bohater! Jak widać grzebanie w telefonie nie zawsze jest złe xD

    czekam na kolejny rozdział i weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochanie tak cię przepraszam, że nie skomentowałam!
    Nie było mnie przez weekend w domu a telefon nie chciał współpracować, ale już nadrabiam!

    Dobrze, że mu nie powiedziałaś!
    Is w końcu to sobie uświadomiła! La la la...

    Ipppp!
    Że, co?!
    Sprzedana?!
    Brak słów na jej rodziców.

    Bum!
    Louis w opadającej mgle i obcisłym stroju zadaje ciosy przeciwnikowi!
    Och, jaki on jest słodki!
    Ten, ten też to w końcu zrozumiał!

    Czy to moja propozycja, dziękuje skarbie!


    xxAlex

    OdpowiedzUsuń