niedziela, 8 marca 2015

Rozdział 21 ,, Never say never ''

* Perspektywa Isabelle*
Gdy Louis wysadził mnie pod domem, szybko wybiegłam do środka. Wczoraj postanowiłam, że zamieszkam z dziewczynami. Po co mam obciążać ciotkę....
Z trzaskiem zamknęłam drzwi wejściowe i pobiegłam do ,,swojego'' pokoju.
Otworzyłam szafę i zaczęłam nerwowo przesuwać wieszaki. Nie mam zbyt dużej ilości sukienek. Powiedziałabym, że są one mi nie potrzebne, ale cóż właśnie w takiej chwili ubolewam. Wybrałam moją w sumie już drugą. Różową, byłam w niej tylko raz... Sukienka sięgała mi do kolana. Może i nie lubię koloru różowego, ale w tym przypadku nie mogłam się oprzeć. Do tego wybrałam jeszcze buty na obcasie, brak torebki pasującej nie przeszkadzał mi zbytnio. 
Zabrałam kreację i udałam się do łazienki sąsiadującej. Pospiesznie ściągnęłam ubrania i weszłam pod prysznic. Po kilku minutach zaczęłam suszyć mokre włosy, a kilka chwil później pakowałam ciuchy do walizki. Chciałam mieć już to z głowy...
Ostatecznie zasunęłam ją i zniosłam ją na dół.
- Ciociu?- krzyknęłam, a mój głos odbijał się od ścian domu.
- Tak?- Ana pojawiła się.
- Wychodzę... Chciałam się przy okazji pożegnać, bo raczej Louis podwiezie mnie dziewczyn.- powiedziałam ostatnie słowa praktycznie szepcząc.
- Czyli jednak zdecydowałaś się? No nic... nie trzymam cię na siłę.- przytuliła mnie i ze łzami w oczach wróciła do kuchni, a ja do zbierania się.
Chwyciłam rączkę od bagażu i ostatni raz spojrzałam na ,,mój'' chwilowy dom.
Moje życie ciągle się zmieniało. Jeszcze dwa miesiące temu gniłam w willli ,,rodziców'', a teraz znowu zmieniam zamieszkanie.
Wieczór był ciepły. Chociaż słońce już dawno zniknęła za horyzontem.
Nim się obejrzałam stało przede mną sportowe auto Louisa. Nie rozumie co on zamierza zabierając mnie na randkę... Może to tylko taka kolacja?
Może.
- Wow... Miałaś... Isabelle mogę zabrać walizkę?- zapytał, a ja się zarumieniłam.
- Taaak. - szepnęłam
- To dobrze...- puściłam rączkę, a ten otworzył mi drzwi, a torbę włożył do bagażnika.
Po chwili wsiadł do samochodu i go odpalił.
- To gdzie jedziemy?- spytałam zapinając pasy.
- Zobaczysz.- więcej nikt z nas się nie odzywał, co nie znaczyło, że atmosfera jest dziwna.
Oparłam głowę i westchnęłam. Po pięciu minutach ( tak zakładam), chłopak ubrany w elegancką koszulę i czarne rurki zatrzymał auto. 
(Włącz muzykę jeżeli chcesz bardziej się wczuć ( Polecam) Dach)
Moim oczom ukazał się ogromny wieżowiec. Przyznam się, że myślałam, iż Louis wymyśli coś w stylu nudnej kolacji w dennej restauracji dla bogaczy.
Ze zdziwienia otworzyłam usta.
- Isabelle?- zapytał uśmiechając się.
- Przepraszam.- dołączyłam do niego. Ku mojemu zdziwieniu ten złapał mnie za rękę, a ja głupia aż zadrżałam. Poprowadził mnie w kierunku windy. Od razu wsiedliśmy i poczuliśmy, że się unosimy. Puściłam rękę chłopaka i obróciłam w się w stronę szklanej części. Widziałam pięknie oświetlone miasto...
Drzwi się otworzyły na dachu! Wyszliśmy, a Louis poprowadził mnie w głąb. Wszędzie stały zapalone 
świeczki, a na środku stał stolik z jedzeniem.
- Ttt-oo to jest piękne, cudowne.- prawie pisnęłam.
- Podoba ci się?- zapytał,a  mnie aż coś trafiło.
- A dlaczego niby nie?- odpowiedziałam pytaniem.
- To dobrze..- usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy spożywać posiłek. Takich dań również nigdy nie jadłam... coś jak... w sumie nie wiem co..
Zerknęłam na miasto tak pięknie oświetlone, a następnie na gwiazdy..
- Wiesz, że cały czas mówić ,,To dobrze''?
- Wiem...
- Tu jest cudownie.- w tej chwili wstał i pociągnął mnie na drugą stronę dachu.
- Widzisz jesteś mądrą i piękną dziewczyną, gdy wtedy na ulicy wpadłem na ciebie, wiedziałem, że jesteś wspaniała. Chciałem aby ten wieczór również taki był... 
Pragnąłem codziennie cię całować... Marzyłem o tym, ale myślałem, że nie mam szans, nie chciałem niszczyć ci życia... Sława to nic dobrego jak twierdzą ludzie z zewnątrz. Możliwe, że nie zasługuje na ciebie, ale chciałem abyś wiedziała ile dla mnie znaczysz. Przechodząc do rzeczy...
Isabello Melisse* Lavroon zakochałem się w tobie po uszy.- po wypowiedzeniu ostatnich słów jego usta dotknęły moich. To nie był zwykły pocałunek, to było coś bardziej uczuciowego..
W końcu zaprzestaliśmy,a  chłopak znowu zaczął:
                                                      Kłamstwo mojego nie bruka pióra,
Oczu mych obraz tłumaczy,
Chytrości nie zna moja natura,
Hołd ci oddaje moja luba
A gdy chcesz poznać moje skryte zdanie,
Masz z pierwszych liter szczere wyznanie.
-Zostaniesz moją dziewczyną?- uśmiechnął się.
- Tak.- wziął mnie w ramiona i tym razem to ja zdecydowałam się wyrecytować wiersz, który mi się przyśnił.
Twój dotyk wywołuje dreszcz
Bo jest jak jesienny deszcz
Który wypełnia mnie powoli
I jest zupełnie bez kontroli
Uwielbiam twoje słowa
Bo są jak magiczna budowa
Która skleja cały mój świat
I daje najpiękniejszy kwiat
Twój uśmiech jest początkiem i końcem
Bo mój świat rozświetla się słońcem
Twoja bliskość daje mi odrobinę nieba 
I wiem, że nic mi już nie potrzeba
Bo kiedy jesteś przy mnie blisko
Zmieniasz w moim życiu wszystko
A moje serce kocha z całych sił
Nawet jeśli to tylko kilka chwil. 

I tak życie zwykłej mnie stało się magiczne, bo chłopak, który od zawsze wywoływał na mojej twarzy uśmiech zakochał się we mnie.... Może moje życie nie jest takie złe?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Powracam!! Tak strasznie przepraszam... wiele problemów...
Jeżeli macie je... to może mnie zrozumiecie, ale jeżeli ktoś tu zagląda jeszcze to przepraszam i oznajmiam, że nigdzie już się nie wybieram,a  mój drugi blog zostanie dalej  realizowany i być może przed 15.03.2015 zacznę dodawać <3 :* <3
Przepraszam i zapraszam w środę na next :*
Nie martw się Alex P. <3            





4 komentarze:

  1. Pierwsza :D
    Hahaha też tak miałam z różową sukienką XD nikt mi nie wierzył, że ją kupiłam XD
    Super rodział :) taki słooodki ;)
    Czekam na next
    Pozdr <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Znowu krzyknęłam "pierwsza!" po czym zobaczyłam, że dodałaś dziewięć godzin temu.
    No brawa dla mnie!

    Trzy dziewczyny w jednym domu, żeby Styles'a nie zapraszały!
    Choć on sam się wprosi...
    Śliczna sukienka<3
    Au revoir ciociu!

    Louis ty idioto!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Nie powiedziałeś, że ładnie wygląda!
    "Wow" nie wystarczy!
    Zaczęłam sobie wyobrażać Loui'ego w tym stroju...
    No nieźle się prezentuje...

    Piosenka pasuje idealnie<3
    Awwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww<3
    Jak słodko<3
    Tak romantycznie<3
    Nasze gołąbeczki<3
    Awwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww<3
    Ta przemowa<3
    Awwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww<3

    Ładne drugie imię, Is!
    Piękne wiersze<3
    Tak, Louis'ie Tomlinson'ie uczynię ci ten zaszczyt i zostanę twoją dziewczyną, doceń moją łaskę.

    Is, twoje życie wcale nie jest takie złe.
    Teraz się wszystko ułożyło...
    Wszystko?
    Ups, mój błąd.
    Nie będąc pesymistką, ale...
    Nie zapominajmy o Suce Eleanor ździrze Calder i Modest! Pierdolony Magnamet.
    Jakaś nagroda za te nazwy?
    Ładne, są!

    As, wiem co to są problemy, spokojnie rozumiem<3
    Czekam na rozdział u Nelly!
    Aw, ale ktoś musi się martwić!
    Ja też<3
    Mam jakiś problem z aw.
    Czekam na problemowy next<3!


    xxAlex

    OdpowiedzUsuń